- ___, załóż się ze
mną.
Te słowa usłyszałaś od największego
przystojniaka w szkole. Nazywał się Jongup. Prócz tego, że wszystkie dziewczyny
na jego widok mdlały, był znany ze swoich zakładów. Wygrywał je wszystkie. I
żeby było mało, każdy bał mu się odmówić. Nigdy nie chciałaś znaleźć się w
takiej sytuacji.
Aż tu nagle…
- Załóż się ze mną.
Stałaś jak wryta. Dlaczego Ty?
- Nie… - powiedziałaś cicho.
Uśmiechnął się pod nosem.
- Czyli, że się boisz. – dodał po chwili.
- Ani… Tylko się nie zakładam… -
niepewnie spojrzałaś mu w oczy.
Szybko tego pożałowałaś. Patrzał na
Ciebie tym morderczym wzrokiem. Eotteoke ___?
- Tchórzysz…
Nic nie powiedziałaś, może sobie
pójdzie.
- A, już powiedziałem
paru osobom, że chcę się założyć z Tobą, więc pewnie już cała szkoła o tym wie.
- Co?! – krzyknęłaś zaskoczona. –
Wae?! Pabo!
Stop! ___ czy Ty przed chwilą na
niego krzyknęłaś? Ty chyba chcesz zginąć…
- Mianhe… - powiedziałaś i
przełknęłaś ślinę.
- Właśnie dlatego
chciałem się z Tobą założyć. – zaśmiał się.
Rozważyłaś wszystkie możliwe opcje.
Jeśli się zgodzisz i przegrasz będziesz pośmiewiskiem. Nie zgodzisz się,
będziesz gnębiona przez niego i jego kolegów… A jeśli wygrasz? Co się wtedy
stanie…
- Arraso…
Spojrzał na Ciebie zaskoczony. Chyba
się nie spodziewał, że się zgodzisz.
- Hm… - zamyślił się. – To może udawajmy parę, kto pierwszy się zakocha przegrywa.
- Niech będzie. – wygrasz to,
przecież się nie zakochasz w kimś takim.
- Jeśli przegrasz to
nie musisz nic robić. Wystarczy mi to, że ja wygram.
- A co jeśli to ja wygram? – odwagi
___.
- Jesteś pewna siebie…
Podoba mi się to.
Czemu powiedział coś takiego..?
- A co byś chciała za
wygraną?
- Żebyś przestał się zakładać.
- Niech wygra lepszy moja dziewczyno… - powiedział sarkastycznie i
odszedł.
Nie możesz przegrać… Nie dasz się mu.
Następnego dnia w szkole wszyscy się
na Ciebie patrzyli. No tak… Wszyscy wiedzą o zakładzie…
- Cześć. – powiedział Jongup i przytulił Cię od
tyłu.
- P-puść mnie...
- Ale czemu?
- Cała szkołą się gapi…
- Niech się gapią,
przecież nie robimy nic złego… W końcu jesteśmy razem. – powiedział z chytrym uśmiechem. – No chyba, że chcesz przegrać zakład…
- szepnął Ci do ucha.
- Cześć. – powiedziałaś z uśmiechem
odwracając się do niego i go przytulając. – Na pewno nie przegram. – syknęłaś
mu do ucha.
Odsunęłaś się od niego. Chyba się
trochę zdziwił.
- Odprowadzę Cię do
klasy. – powiedział
po chwili.
- Od dziś jemy razem. – powiedział pod klasą.
- Dobrze. – powiedziałaś. – „Oppa” –
dodałaś sztucznie.
Trwało to już przez jakiś miesiąc.
Wszyscy w szkole myśleli, że naprawdę jesteście razem. W sumie to się im nie
dziwiłaś. Zachowywaliście się jak para… Na oczach innych, bo gdy nikt was nie
widział wszystko wracało do normy.
- Idziecie na stołówkę? – spytał kumple Moona.
- Nie, zostaniemy
tutaj. –
odpowiedział z uśmiechem.
- Jak chcecie. – odpowiedział i wyszedł z resztą
„waszych” znajomych.
- A może ja chciałam tam iść. –
powiedziałaś zła.
- Ale się nie gniewaj,
bo pomyślą, że się kłócimy. – zaśmiał się.
- I dobrze… Byłby spokój.
- Dobra, dobra. Już
spokojnie, bo złość piękności szkodzi.
- Wkurzasz mnie…
- Taki mam cel.
Parsknęłaś i zaczęłaś jeść swoje drugie śniadanie.
- Nakarmisz mnie? – spytał.
- Chyba kpisz.
- Aaaa…
- Nie ma tu nikogo więc daj sobie
spokój.
- Coś mi się wydaje, że
się poddajesz…
Nagle drzwi do klasy się otworzyły i
do klasy wszedł znajomy Jongupa.
- Smacznego. – powiedziałaś z
uśmiechem i wpakowałaś jedzenie do ust Moona.
- Wy jak zwykle…
Zakochańce. –
powiedział ze śmiechem i poszedł.
Spojrzałaś na Jonga. Przeżuwał
jedzenie i uśmiechał się jak głupi.
- I z czego się tak cieszysz?
- Bo mnie nakarmiłaś.
- Kretyn…
- Skarbie, jeszcze
sprawie, że przegrasz… - powiedział i nachylił się niebezpiecznie.
- Zobaczymy. – zmrużyłaś
niebezpiecznie oczy.
I od teraz było tak codziennie.
Jongup robił wszystko, żebyś przegrała. Przytulał Cię, był niebezpiecznie blisko
Twojej twarzy.
Udawałaś, że nie robi to na Tobie
wrażenia, chociaż dobrze zdawałaś sobie sprawę z tego, że jednak coś jest. Nie
mogłaś dokładnie określić co to. No, ale… Każda dziewczyna by coś takiego
czuła, gdyby chłopak tak się zachowywał, ne?
Był piątkowy wieczór, a Ty siedziałaś
u siebie w pokoju i czytałaś książkę. Usłyszałaś wibrację telefonu.
Przeczytałaś sms od Jonga. Był taki jak reszta…
„Wygram~”
Codziennie Ci o tym przypominał. Ugh…
Jak Ty go nie znosiłaś…
Usłyszałaś pukanie do Twoich drzwi.
- Proszę! – zawołałaś.
- Co robisz skarbie? – spytała Twoja mama.
- Czytam. – powiedziałaś i pokazałaś
książkę.
- Jutro będziemy mieć
gości na kolacji. –
powiedziała i podejrzanie się zaśmiała.
- No dobrze. Jacyś wasi znajomi?
- Tak, tak… - znowu ten śmiech.
- Mamo, coś się stało? – spytałaś
zdziwiona.
- Nie, to nic. Czytaj
sobie dalej. –
odpowiedziała z uśmiechem i wyszła.
Dziwne… Zwykle mama nie mówiła Ci o
takich rzeczach. I ten jej śmiech… Chyba powinnaś się zacząć o nią martwić.
Następnego dnia poszłaś na zakupy.
Kupiłaś wszystkie rzeczy z listy, którą dała Ci mama. Gdy już wracałaś
zobaczyłaś znajomych Jonga. Przyjrzałaś się dokładniej. Na szczęście go tam nie
było.
Pomachali do Ciebie. Całe szczęście,
że nie zaczęli z Tobą rozmawiać. Szybko wróciłaś do domu i wzięłaś się za
sprzątanie.
Jakoś szybko zleciał Ci dziś dzień.
Spojrzałaś na zegarek. Była prawie osiemnasta, a goście za chwilę powinni być. Przebrałaś
się w jakieś ładniejsze ubrania, i związałaś kucyka.
Poszłaś do kuchni i pomogłaś mamie trochę
w przyrządzaniu kolacji.
Nie musiałaś długo czekać, żeby
usłyszeć dzwonek. Twój tata poszedł otworzyć.
- Dobry wieczór.
-Dobry wieczór.
Twój tata zaprowadził gości do salonu,
gdzie Ty i mama czekałyście.
- Miło was poznać. – powiedziała Twoja mama.
Jak to poznać?
Spojrzałaś na gości. Twoim oczom
ukazała się kobieta z mężczyzną. I… Jongup… Co on tu robi?
- Nam również jest
miło.
Wszyscy się zaczęli witać.
- ___, przywitaj się z
Jongupem. –
powiedziała Twoja mama. – Przecież
wiemy, że jesteście razem.
- Cześć. – mruknęłaś.
Resztę wieczoru spędziłaś zła. Twoi
rodzice razem z rodzicami Jonga się polubili. Śmiali się i dyskutowali na wiele
tematów. Widać było, że Moon też się dobrze bawi.
Tak bardzo nie chciałaś teraz tutaj
być. Może złe samopoczucie coś zdziała. Zaczęłaś grzebać widelcem w jedzeniu.
- ___, wszystko w
porządku? – spytała
mama.
- Źle się czuje… Przepraszam pójdę
już do pokoju… - powiedziałaś i wstałaś.
Skierowałaś się prosto do swojego
pokoju.
- Pójdę do niej. – powiedział Moon, zanim zamknęłaś
drzwi.
Szybko je zamknęłaś i usiadłaś na
łóżku biorąc w rękę książkę.
Ktoś zapukał w drzwi.
- Proszę.
Za drzwi wyłonił się Jongup.
- Wszystko w porządku? – spytał.
- Ne. – spojrzałaś na niego.
- Dobrze się czujesz?
Co on taki troskliwy?
- Pewnie. – powiedziałaś wracając do
lektury.
Zaśmiał się.
- Czyli, że skłamałaś,
żeby tam nie siedzieć.
- Wiedziałeś o tym, prawda?
Pokiwał głową.
- I nie powiedziałeś mi, że tutaj
przychodzisz, żeby mnie jeszcze bardziej wkurzyć?
- Jak Ty mnie dobrze
znasz.
Zignorowałaś go i starałaś się
cokolwiek przeczytać.
- Mógłbyś już pójść? Przeszkadzasz
mi. – powiedziałaś chłodno.
- Oczywiście… Do jutra
księżniczko. –
powiedział kpiąco i wyszedł.
O nie… Nikt nie będzie Cię tak
traktować. Jeszcze pożałuje, że się z Tobą założył.
Następnego dnia w szkole każdy
wiedział o wczorajszej kolacji. Moon chyba chce zginąć…
Gdy skończyły się lekcje, od razu poszłaś
w kierunku domu. Nawet nie pożegnałaś się z Jongiem, po czym Twoja koleżanka
zapytała czy się pokłóciliście. Chciałaś jej odpowiedzieć, że kłótnia jest
normą…
Szłaś wolno ze słuchawkami w uszach.
Akurat poleciała jedna z Twoich ulubionych piosenek B.A.P Rain Sound.
Stanęłaś na pasach. Kiedy zaświeciło się
zielone, zaczęłaś iść. Nagle zza zakrętu wyjechało auto. Nie zauważyłaś go.
Kierowca zaczął hamować. Niestety uderzył Cię maską samochodu, powodując że
upadłaś. Z auta wyskoczyła kobieta w średnim wieku.
- Jezus, nic Ci się nie
stało? – zaczęła
panikować.
- Ani, wszystko w porządku…
- Nie ruszaj się.
Zadzwonię po pogotowie.
Nie musiałyście długo czekać. Za nimi
przyjechali Twoi rodzice.
- Na szczęście nie
stało się nic poważnego. Tylko kilka ran. – powiedział lekarz. – Ale przynajmniej cztery dni proszę zostać w domu.
Pokiwałaś głową i podziękowałaś.
Następnego dnia, według zaleceń lekarza
nie poszłaś do szkoły. Przynajmniej odpoczniesz od Moona.
I kolejny dzień bez niego… Jezu życie
jest takie piękne! Ale czegoś Ci brakuje… Tylko czego?
Usłyszałaś dzwonek telefonu.
Spojrzałaś na wyświetlać i zobaczyłaś, ze dzwoni Jongup. Oczywiście odrzuciłaś.
Od wczoraj nie dawał Ci spokoju. Ciągle pisał lub dzwonił. Chyba wyłączysz
telefon.
Już trzeci dzień… Jutro już wracasz
do szkoły… A było tak miło… No trudno w końcu i tak byś musiała się z nim
spotkać.
- ___... – powiedziała Twoja mama wchodząc do
Twojego pokoju.
- Tak?
- Dzwonił Jongup…
Bardzo martwi się o Ciebie.
- Naprawdę?
Pewnie chodzi tylko o zakład. Pewnie
powie coś w stylu „Poddajesz się?” lub „Chyba chcesz się poddać”…
- Powiedziałam mu, że
miałaś wypadek i dlatego nie ma Cię w szkole… Powiedział, że zaraz tu będzie.
- Dziękuję mamo. – powiedziałaś i
uśmiechnęłaś się do niej.
Idealny moment by wygrać...
Nie musiałaś długo czekać. Po
niecałych dwudziestu minutach w Twoim pokoju stał zdyszany Moon.
- Co? – spytałaś.
- Co?! – wydarł się na Ciebie. – Jeszcze się pytasz?!
Spojrzałaś na niego zdezorientowana.
Pierwszy raz widziałaś go takiego. Tak jakby się martwił…
- Czemu mi nie
powiedziałaś, ze miałaś wypadek? – spytał spokojniej.
- A miałam?
___ igrasz z ogniem. Nie prowokuj go…
- Wiesz jak ja się
martwiłem?
Martwił się..?
- Niby czemu?
- Bo Cię kocham
idiotko!
Co?
- Zakochałem się w
Tobie… - dodał
ciszej.
Czyli, że wygrałaś..? A on przegrał…
Zaczęłaś się śmiać. Nie
przypuszczałaś, ze powie coś takiego.
Spojrzał na Ciebie zdezorientowany.
Pokazałaś palcem w stronę laptopa,
który wszystko nagrywał. Całą szkoła zobaczyła to jak wyznał Ci miłość.
Takiego obrotu sytuacji się nie
spodziewałaś.
Spojrzał na Ciebie złym wzrokiem,
który sprawił, że bardziej zaczęłaś się śmiać. Jongup wyszedł trzaskając
drzwiami.
Nagle przestałaś się śmiać. Nie
czułaś się z tym dobrze. Mimo, że należało mu się za te wszystkie zakłady…
Strasznie bolało Cię serce. Dlaczego
Ty mu to zrobiłaś?! Przecież Ty też się w nim zakochałaś… Moment! Czy Ty
właśnie się w nim zakochałaś? ___ jesteś idiotką!
Następnego dnia w szkole, wszyscy Ci
gratulowali wygranej. A z Jongupa się śmiali… Nawet jego koledzy. Tak jakby
przez te zakłady był kimś.
Na każdej przerwie, a nawet lekcji
śmiali się z niego. A Ty czułaś się jak totalna idiotka…
Na przerwie obiadowej, zobaczyłaś jak
idzie przez korytarz. Nie wyglądał najlepiej… A do tego, Ci wszyscy ludzie,
którzy się śmiali i wytykali mu wszystko.
- Jongup… - podeszłaś do niego.
- Co, chcesz się
pośmiać? – zapytał kpiąco.
– Proszę bardzo…
- Mianhe…
- Daruj sobie…
Nie wytrzymałaś i pocałowałaś go. Jongup
był zszokowany.
Odsunęłaś się od niego. Momentalnie
zrobiłaś się czerwona.
Właśnie pocałowałaś go na oczach tych
wszystkich ludzi.
- Kocham Cię… - powiedziałaś cicho.
- Chincha? – spytał.
Pokiwałaś nieśmiało głową.
- Wychodzi na to, że przegraliśmy
obydwoje… - lekko
się uśmiechnął.
Staliście przez chwilę patrząc na
siebie.
- No chodź tutaj, moja
księżniczko. –
powiedział z uśmiechem i wyciągnął ręce do Ciebie.
Od razu się w niego wtuliłaś.
A ludzie którzy się z niego śmiali,
stali teraz zdziwieni, nie wiedząc o co chodzi….
___
Myślę, że się podoba ^_^ Szczególnie Izie ;3 Niby te 1823 słów, a wydaje mi się, że strasznie krótkie...
Bardzo, bardzo dziękuje Justynie ♥ Bez Ciebie by nie wyszło.
Muszę się wam pochwalić... Wygrałam konkurs! kekeke 1 miejsce ;3 Nie mogłam w to uwierzyć... Także jak możecie to lajknąć Click! ♥
A następny w kolejce Hongki ^_^ Mam nadzieję, że mi wyjdzie...
Za niedługo otworzę kolejkę, także bądźcie czujni! ^_^
Ale dziwne XDD ale fajne nie powiem ze nie xD nie wiem ci napisać >.< OYWIERAJ KOLEJKĘ <3
OdpowiedzUsuńTobie wszystkie scenariusze wychodza więc nie masz się o co martwić. Końcówka jestvtaka słodka kocham twoje scenariusze
OdpowiedzUsuńKurczę (^_^) jak tylko zobaczyłam tytuł pomyślałam "Coś dla mnie XD" tak, tak jestem małym hazardzistką, kto się o coś założy?? XD
OdpowiedzUsuńNo wow... "Bo Cię kocham idiotko!" HAHA uwielbiam takie wyznawanie miłości XD (^_^) echm... (odpowiadam Uppiemu: Ja Ciebie też, padalcu XD)
Czekam na next i na otwarcie kolejki *3*
OMO, słodkie ^^ Chociaż sądzę, że w prawdziwym życiu Uppi przegrywałby zakłady (wystarczy zobaczyć jak Daehyun go okiwał w Killing Camp z tą kartą rabusia XD)
OdpowiedzUsuńBardzo scenariusz mi się spodobał, i myślę tak samo, że zdanie "Bo Cię kocham idiotko!" To najlepsze wyznanie XD I ja ciebie też, Oppa ^_^
Czekam na kolejny scenariusz i na otwarcie kolejki
HWAITING! ^3^
Kochana wspaniały ten scenariusz :3
OdpowiedzUsuńOpisałaś to wspaniale :3 Nawet lepiej od moich wizji, kiedy ci to pisałam xD
Cudo ♥