6 października 2013

B.A.P (Jongup) - Gdy się z Tobą zakłada


- ___, załóż się ze mną.
Te słowa usłyszałaś od największego przystojniaka w szkole. Nazywał się Jongup. Prócz tego, że wszystkie dziewczyny na jego widok mdlały, był znany ze swoich zakładów. Wygrywał je wszystkie. I żeby było mało, każdy bał mu się odmówić. Nigdy nie chciałaś znaleźć się w takiej sytuacji.
Aż tu nagle…
- Załóż się ze mną.
Stałaś jak wryta. Dlaczego Ty?
- Nie… - powiedziałaś cicho.
Uśmiechnął się pod nosem.
- Czyli, że się boisz. – dodał po chwili.
- Ani… Tylko się nie zakładam… - niepewnie spojrzałaś mu w oczy.
Szybko tego pożałowałaś. Patrzał na Ciebie tym morderczym wzrokiem. Eotteoke ___?
- Tchórzysz…
Nic nie powiedziałaś, może sobie pójdzie.
- A, już powiedziałem paru osobom, że chcę się założyć z Tobą, więc pewnie już cała szkoła o tym wie.
- Co?! – krzyknęłaś zaskoczona. – Wae?! Pabo!
Stop! ___ czy Ty przed chwilą na niego krzyknęłaś? Ty chyba chcesz zginąć…
- Mianhe… - powiedziałaś i przełknęłaś ślinę.
- Właśnie dlatego chciałem się z Tobą założyć. – zaśmiał się.

Rozważyłaś wszystkie możliwe opcje. Jeśli się zgodzisz i przegrasz będziesz pośmiewiskiem. Nie zgodzisz się, będziesz gnębiona przez niego i jego kolegów… A jeśli wygrasz? Co się wtedy stanie…
- Arraso…
Spojrzał na Ciebie zaskoczony. Chyba się nie spodziewał, że się zgodzisz.
- Hm… - zamyślił się. – To może udawajmy parę, kto pierwszy się zakocha przegrywa.
- Niech będzie. – wygrasz to, przecież się nie zakochasz w kimś takim.
- Jeśli przegrasz to nie musisz nic robić. Wystarczy mi to, że ja wygram.
- A co jeśli to ja wygram? – odwagi ___.
- Jesteś pewna siebie… Podoba mi się to.
Czemu powiedział coś takiego..?
- A co byś chciała za wygraną?
- Żebyś przestał się zakładać.
 - Niech wygra lepszy moja dziewczyno… - powiedział sarkastycznie i odszedł.
Nie możesz przegrać… Nie dasz się mu.
Następnego dnia w szkole wszyscy się na Ciebie patrzyli. No tak… Wszyscy wiedzą o zakładzie…
- Cześć. – powiedział Jongup i przytulił Cię od tyłu.
- P-puść mnie...
- Ale czemu?
- Cała szkołą się gapi…
- Niech się gapią, przecież nie robimy nic złego… W końcu jesteśmy razem. – powiedział z chytrym uśmiechem. – No chyba, że chcesz przegrać zakład… - szepnął Ci do ucha.
- Cześć. – powiedziałaś z uśmiechem odwracając się do niego i go przytulając. – Na pewno nie przegram. – syknęłaś mu do ucha.
Odsunęłaś się od niego. Chyba się trochę zdziwił.
- Odprowadzę Cię do klasy. – powiedział po chwili.
- Od dziś jemy razem. – powiedział pod klasą.
- Dobrze. – powiedziałaś. – „Oppa” – dodałaś sztucznie.
Trwało to już przez jakiś miesiąc. Wszyscy w szkole myśleli, że naprawdę jesteście razem. W sumie to się im nie dziwiłaś. Zachowywaliście się jak para… Na oczach innych, bo gdy nikt was nie widział wszystko wracało do normy.
- Idziecie na stołówkę? – spytał kumple Moona.
- Nie, zostaniemy tutaj. – odpowiedział z uśmiechem.
- Jak chcecie. – odpowiedział i wyszedł z resztą „waszych” znajomych.
- A może ja chciałam tam iść. – powiedziałaś zła.
- Ale się nie gniewaj, bo pomyślą, że się kłócimy. – zaśmiał się.
- I dobrze… Byłby spokój.
- Dobra, dobra. Już spokojnie, bo złość piękności szkodzi.
- Wkurzasz mnie…
- Taki mam cel.
  Parsknęłaś i zaczęłaś jeść swoje drugie śniadanie.
- Nakarmisz mnie? – spytał.
- Chyba kpisz.
- Aaaa…
- Nie ma tu nikogo więc daj sobie spokój.
- Coś mi się wydaje, że się poddajesz…
Nagle drzwi do klasy się otworzyły i do klasy wszedł znajomy Jongupa.
- Smacznego. – powiedziałaś z uśmiechem i wpakowałaś jedzenie do ust Moona.
- Wy jak zwykle… Zakochańce. – powiedział ze śmiechem i poszedł.
Spojrzałaś na Jonga. Przeżuwał jedzenie i uśmiechał się jak głupi.
- I z czego się tak cieszysz?
- Bo mnie nakarmiłaś.
- Kretyn…
- Skarbie, jeszcze sprawie, że przegrasz… - powiedział i nachylił się niebezpiecznie.
- Zobaczymy. – zmrużyłaś niebezpiecznie oczy.
I od teraz było tak codziennie. Jongup robił wszystko, żebyś przegrała. Przytulał Cię, był niebezpiecznie blisko Twojej twarzy.
Udawałaś, że nie robi to na Tobie wrażenia, chociaż dobrze zdawałaś sobie sprawę z tego, że jednak coś jest. Nie mogłaś dokładnie określić co to. No, ale… Każda dziewczyna by coś takiego czuła, gdyby chłopak tak się zachowywał, ne?
Był piątkowy wieczór, a Ty siedziałaś u siebie w pokoju i czytałaś książkę. Usłyszałaś wibrację telefonu. Przeczytałaś sms od Jonga. Był taki jak reszta…
„Wygram~”
Codziennie Ci o tym przypominał. Ugh… Jak Ty go nie znosiłaś…
Usłyszałaś pukanie do Twoich drzwi.
- Proszę! – zawołałaś.
- Co robisz skarbie? – spytała Twoja mama.
- Czytam. – powiedziałaś i pokazałaś książkę.
- Jutro będziemy mieć gości na kolacji. – powiedziała i podejrzanie się zaśmiała.
- No dobrze. Jacyś wasi znajomi?
- Tak, tak… - znowu ten śmiech.
- Mamo, coś się stało? – spytałaś zdziwiona.
- Nie, to nic. Czytaj sobie dalej. – odpowiedziała z uśmiechem i wyszła.
Dziwne… Zwykle mama nie mówiła Ci o takich rzeczach. I ten jej śmiech… Chyba powinnaś się zacząć o nią martwić.
Następnego dnia poszłaś na zakupy. Kupiłaś wszystkie rzeczy z listy, którą dała Ci mama. Gdy już wracałaś zobaczyłaś znajomych Jonga. Przyjrzałaś się dokładniej. Na szczęście go tam nie było.
Pomachali do Ciebie. Całe szczęście, że nie zaczęli z Tobą rozmawiać. Szybko wróciłaś do domu i wzięłaś się za sprzątanie.
Jakoś szybko zleciał Ci dziś dzień. Spojrzałaś na zegarek. Była prawie osiemnasta, a goście za chwilę powinni być. Przebrałaś się w jakieś ładniejsze ubrania, i związałaś kucyka.
Poszłaś do kuchni i pomogłaś mamie trochę w przyrządzaniu kolacji.
Nie musiałaś długo czekać, żeby usłyszeć dzwonek. Twój tata poszedł otworzyć.
- Dobry wieczór.
-Dobry wieczór.
Twój tata zaprowadził gości do salonu, gdzie Ty i mama czekałyście.
- Miło was poznać. – powiedziała Twoja mama.
Jak to poznać?
Spojrzałaś na gości. Twoim oczom ukazała się kobieta z mężczyzną. I… Jongup… Co on tu robi?
- Nam również jest miło.
Wszyscy się zaczęli witać.
- ___, przywitaj się z Jongupem. – powiedziała Twoja mama. – Przecież wiemy, że jesteście razem.
- Cześć. – mruknęłaś.
Resztę wieczoru spędziłaś zła. Twoi rodzice razem z rodzicami Jonga się polubili. Śmiali się i dyskutowali na wiele tematów. Widać było, że Moon też się dobrze bawi.
Tak bardzo nie chciałaś teraz tutaj być. Może złe samopoczucie coś zdziała. Zaczęłaś grzebać widelcem w jedzeniu.
- ___, wszystko w porządku? – spytała mama.
- Źle się czuje… Przepraszam pójdę już do pokoju… - powiedziałaś i wstałaś.
Skierowałaś się prosto do swojego pokoju.
- Pójdę do niej. – powiedział Moon, zanim zamknęłaś drzwi.
Szybko je zamknęłaś i usiadłaś na łóżku biorąc w rękę książkę.
Ktoś zapukał w drzwi.
- Proszę.
Za drzwi wyłonił się Jongup.
- Wszystko w porządku? – spytał.
- Ne. – spojrzałaś na niego.
- Dobrze się czujesz?
Co on taki troskliwy?
- Pewnie. – powiedziałaś wracając do lektury.
Zaśmiał się.
- Czyli, że skłamałaś, żeby tam nie siedzieć.
- Wiedziałeś o tym, prawda?
Pokiwał głową.
- I nie powiedziałeś mi, że tutaj przychodzisz, żeby mnie jeszcze bardziej wkurzyć?
- Jak Ty mnie dobrze znasz.
Zignorowałaś go i starałaś się cokolwiek przeczytać.
- Mógłbyś już pójść? Przeszkadzasz mi. – powiedziałaś chłodno.
- Oczywiście… Do jutra księżniczko. – powiedział kpiąco i wyszedł.
O nie… Nikt nie będzie Cię tak traktować. Jeszcze pożałuje, że się z Tobą założył.
Następnego dnia w szkole każdy wiedział o wczorajszej kolacji. Moon chyba chce zginąć…
Gdy skończyły się lekcje, od razu poszłaś w kierunku domu. Nawet nie pożegnałaś się z Jongiem, po czym Twoja koleżanka zapytała czy się pokłóciliście. Chciałaś jej odpowiedzieć, że kłótnia jest normą…
Szłaś wolno ze słuchawkami w uszach. Akurat poleciała jedna z Twoich ulubionych piosenek B.A.P Rain Sound.
 Stanęłaś na pasach. Kiedy zaświeciło się zielone, zaczęłaś iść. Nagle zza zakrętu wyjechało auto. Nie zauważyłaś go. Kierowca zaczął hamować. Niestety uderzył Cię maską samochodu, powodując że upadłaś. Z auta wyskoczyła kobieta w średnim wieku.
- Jezus, nic Ci się nie stało? – zaczęła panikować.
- Ani, wszystko w porządku…
- Nie ruszaj się. Zadzwonię po pogotowie.
Nie musiałyście długo czekać. Za nimi przyjechali Twoi rodzice.
- Na szczęście nie stało się nic poważnego. Tylko kilka ran. – powiedział lekarz. – Ale przynajmniej cztery dni proszę zostać w domu.
Pokiwałaś głową i podziękowałaś.
Następnego dnia, według zaleceń lekarza nie poszłaś do szkoły. Przynajmniej odpoczniesz od Moona.
I kolejny dzień bez niego… Jezu życie jest takie piękne! Ale czegoś Ci brakuje… Tylko czego?
Usłyszałaś dzwonek telefonu. Spojrzałaś na wyświetlać i zobaczyłaś, ze dzwoni Jongup. Oczywiście odrzuciłaś. Od wczoraj nie dawał Ci spokoju. Ciągle pisał lub dzwonił. Chyba wyłączysz telefon.
Już trzeci dzień… Jutro już wracasz do szkoły… A było tak miło… No trudno w końcu i tak byś musiała się z nim spotkać.
- ___... – powiedziała Twoja mama wchodząc do Twojego pokoju.
- Tak?
- Dzwonił Jongup… Bardzo martwi się o Ciebie.
- Naprawdę?
Pewnie chodzi tylko o zakład. Pewnie powie coś w stylu „Poddajesz się?” lub „Chyba chcesz się poddać”…
- Powiedziałam mu, że miałaś wypadek i dlatego nie ma Cię w szkole… Powiedział, że zaraz tu będzie.
- Dziękuję mamo. – powiedziałaś i uśmiechnęłaś się do niej.
Idealny moment by wygrać...
Nie musiałaś długo czekać. Po niecałych dwudziestu minutach w Twoim pokoju stał zdyszany Moon.
- Co? – spytałaś.
- Co?! – wydarł się na Ciebie. – Jeszcze się pytasz?!
Spojrzałaś na niego zdezorientowana. Pierwszy raz widziałaś go takiego. Tak jakby się martwił…
- Czemu mi nie powiedziałaś, ze miałaś wypadek? – spytał spokojniej.
- A miałam?
___ igrasz z ogniem. Nie prowokuj go…
- Wiesz jak ja się martwiłem?
Martwił się..?
- Niby czemu?
- Bo Cię kocham idiotko!
Co?
- Zakochałem się w Tobie… - dodał ciszej.
Czyli, że wygrałaś..? A on przegrał…
Zaczęłaś się śmiać. Nie przypuszczałaś, ze powie coś takiego.
Spojrzał na Ciebie zdezorientowany.
Pokazałaś palcem w stronę laptopa, który wszystko nagrywał. Całą szkoła zobaczyła to jak wyznał Ci miłość.
Takiego obrotu sytuacji się nie spodziewałaś.
Spojrzał na Ciebie złym wzrokiem, który sprawił, że bardziej zaczęłaś się śmiać. Jongup wyszedł trzaskając drzwiami.
Nagle przestałaś się śmiać. Nie czułaś się z tym dobrze. Mimo, że należało mu się za te wszystkie zakłady…
Strasznie bolało Cię serce. Dlaczego Ty mu to zrobiłaś?! Przecież Ty też się w nim zakochałaś… Moment! Czy Ty właśnie się w nim zakochałaś? ___ jesteś idiotką!
Następnego dnia w szkole, wszyscy Ci gratulowali wygranej. A z Jongupa się śmiali… Nawet jego koledzy. Tak jakby przez te zakłady był kimś.
Na każdej przerwie, a nawet lekcji śmiali się z niego. A Ty czułaś się jak totalna idiotka…
Na przerwie obiadowej, zobaczyłaś jak idzie przez korytarz. Nie wyglądał najlepiej… A do tego, Ci wszyscy ludzie, którzy się śmiali i wytykali mu wszystko.
- Jongup… - podeszłaś do niego.
- Co, chcesz się pośmiać? – zapytał kpiąco. – Proszę bardzo…
- Mianhe…
- Daruj sobie…
Nie wytrzymałaś i pocałowałaś go. Jongup był zszokowany.
Odsunęłaś się od niego. Momentalnie zrobiłaś się czerwona.
Właśnie pocałowałaś go na oczach tych wszystkich ludzi.
- Kocham Cię… - powiedziałaś cicho.
- Chincha? – spytał.
Pokiwałaś nieśmiało głową.
- Wychodzi na to, że przegraliśmy obydwoje… - lekko się uśmiechnął.
Staliście przez chwilę patrząc na siebie.
- No chodź tutaj, moja księżniczko. – powiedział z uśmiechem i wyciągnął ręce do Ciebie.
Od razu się w niego wtuliłaś.
A ludzie którzy się z niego śmiali, stali teraz zdziwieni, nie wiedząc o co chodzi….


___ 
Myślę, że się podoba ^_^ Szczególnie Izie ;3 Niby te 1823 słów, a wydaje mi się, że strasznie krótkie... 
Bardzo, bardzo dziękuje Justynie ♥ Bez Ciebie by nie wyszło.
Muszę się wam pochwalić... Wygrałam konkurs! kekeke 1 miejsce ;3 Nie mogłam w to uwierzyć... Także jak możecie to lajknąć Click! ♥ 
A następny w kolejce Hongki ^_^ Mam nadzieję, że mi wyjdzie... 
Za niedługo otworzę kolejkę, także bądźcie czujni! ^_^ 

5 komentarzy:

  1. Ale dziwne XDD ale fajne nie powiem ze nie xD nie wiem ci napisać >.< OYWIERAJ KOLEJKĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tobie wszystkie scenariusze wychodza więc nie masz się o co martwić. Końcówka jestvtaka słodka kocham twoje scenariusze

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę (^_^) jak tylko zobaczyłam tytuł pomyślałam "Coś dla mnie XD" tak, tak jestem małym hazardzistką, kto się o coś założy?? XD
    No wow... "Bo Cię kocham idiotko!" HAHA uwielbiam takie wyznawanie miłości XD (^_^) echm... (odpowiadam Uppiemu: Ja Ciebie też, padalcu XD)
    Czekam na next i na otwarcie kolejki *3*

    OdpowiedzUsuń
  4. OMO, słodkie ^^ Chociaż sądzę, że w prawdziwym życiu Uppi przegrywałby zakłady (wystarczy zobaczyć jak Daehyun go okiwał w Killing Camp z tą kartą rabusia XD)
    Bardzo scenariusz mi się spodobał, i myślę tak samo, że zdanie "Bo Cię kocham idiotko!" To najlepsze wyznanie XD I ja ciebie też, Oppa ^_^
    Czekam na kolejny scenariusz i na otwarcie kolejki
    HWAITING! ^3^

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana wspaniały ten scenariusz :3
    Opisałaś to wspaniale :3 Nawet lepiej od moich wizji, kiedy ci to pisałam xD
    Cudo ♥

    OdpowiedzUsuń