28 lutego 2014

EXO-M (Luhan) - Gdy jego zazdrość przekracza granice


Byłaś na imprezie ze swoim chłopakiem Luhanem u jego kolegi Krisa. Tak, twoim chłopakiem był sławny członek EXO-M. Siedzieliście w wielkim salonie popijając piwo, rozmawialiście, a niektórzy tańczyli do skocznej muzyki, która leciała z wielkich głośników. Było bardzo dużo ludzi. Lubiłaś przebywać w towarzystwie kolegów Lulu i ich dziewczyn. Bardzo zaprzyjaźniłaś się z jedną z nich, Yeonrin. Miałyście dużo wspólnego, między innymi wasze drugie połówki się ze sobą przyjaźniły. Kiedy zauważyłaś, że skończyło Ci się piwo, postanowiłaś pójść po kolejne do kuchni. Wstałaś powoli i już miałaś iść, kiedy usłyszałaś głos swojego chłopaka.
- ___!
_Tak? - odwróciłaś głowę i spojrzałaś na niego.
- Gdzie idziesz? - uśmiechnął się lekko.
- Po piwo.
- To może ja pójdę z Tobą.
- Luhan, daj spokój przecież mogę iść sama. - westchnęłaś i ruszyłaś w stronę kuchni.
Chłopak ruszył za tobą, dogonił cię na korytarzu.
- Miałaś się beze mnie nigdzie nie ruszać. - z jego oczu zniknęło jakiekolwiek szczęście, zrobił się poważny.
To był znak dla ciebie ''yhy, znowu się zaczyna'' pomyślałaś.
- Nie zaczynaj. - spojrzałaś mu prosto w oczy i wyminęłaś go.
Podeszłaś do wielkiego stołu i wzięłaś puszkę piwa.
- Yah! ______! - krzyknął pewny siebie, lecz po chwili speszył się widząc Yeonrin.

- Co się dzieje? - dziewczyna zagadnęła idąc w twoją stronę.
- Nic. - powiedziałaś stanowczo i odwróciłaś wzrok od chłopaka.
Lulu wyszedł z pomieszczenia i poszedł do salonu, gdzie siedzieli wszyscy.
- Znowu zaczyna? - twoja przyjaciółka położyła Ci rękę na ramieniu.
- To jest jeszcze nic, jak wrócimy do domu będzie dopiero miał pretensje.
- O to, że chciałaś sama przyjść po puszkę piwa? - dziewczyna zmarszczyła brwi i poklepała Cię po ramieniu. - Nie martw się, przejdzie mu.
- Nie sądzę, ta jego opiekuńczość… - pokazałaś w powietrzu znak cudzysłowia. -  Minęła mu tak szybko. To się robi powoli chore. - westchnęłaś cicho i ruszyłaś razem z przyjaciółką do salonu.
Wieczór minął szybko, z jednej strony cieszyłaś się, ale z drugiej obawiałaś, co tym razem Twój chłopak wymyśli po powrocie do domu. Po imprezie wszyscy zaczęli sprzątać. Nigdzie nie widziałaś Luhana. Obeszłaś wszystkie pomieszczenia w mieszkaniu, ale jego nigdzie nie było. Pomyślałaś, że poszedł do domu. Dzwoniłaś do niego, lecz on nie odbierał.
Razem z przyjaciółką poszłyście razem do domu. Po drodze rozmawiałyście na temat Luhana. Wiedziałaś, że będzie awantura, gdy tylko zostaniesz sama z Lulu. Nie chciałaś tego. Nie lubiłaś się z nim kłócić, bo i tak zawsze to on wygrywał, a ty mu ulegałaś. Gdy tylko się mu postawiłaś, chłopak ze spokojnego stawał się agresywny. Nie lubiłaś go takiego, był wtedy taki szorstki i brutalny. Pamiętasz jakby to było dziś, kiedy pierwszy raz się na Ciebie zdenerwował. Na początku był miły i romantyczny. Nigdy się nie kłóciliście, a tu takie coś… Chciałaś się wybrać z Yeonrin na dyskotekę. Uprzedziłaś kilka dni wcześniej swojego chłopaka, że masz plany na weekend. Wtedy nie miał nic przeciwko. A w dzień zaplanowanej zabawy, Luhan nie pozwolił Ci iść. Zaczęłaś się z nim kłócić, a on Cię uderzył. Nie mogłaś uwierzyć w to, że Twój chłopak podniósł na Ciebie rękę. Potem Cię przepraszał. Ta sytuacja powtarzała się zbyt często. Kłóciliście się, on Cię bił i traktował jak własność. Starałaś się z nim nie sprzeczać i robiłaś wszystko, żeby tylko się na Ciebie nie gniewał.
Tym razem postanowiłaś się mu sprzeciwić. Nie będziesz traktowana, jak jakaś zabawka. Miałaś dość tego, że przez niego zerwałaś wszystkie kontakty z przyjaciółmi.
Gdy weszłaś do mieszkania zastała Cię ciemność.
- Luhan? – zapytałaś.
Nikt Ci nie odpowiedział.
Ściągnęłaś buty i rozebrałaś kurtkę. Pokierowałaś się w stronę salonu.
- A! – krzyknęłaś przerażona.
Gdy zapaliłaś światło Twoim oczom ukazał się Luhan siedzący na kanapie. Miał ręce założone na siebie i kamienną twarz.
- Lulu… Wystraszyłeś mnie. – powiedziałaś, kiedy w końcu opanowałaś oddech.
- Co tak długo? – powiedział chłodno.
- Pomogłam posprzątać. Dzwoniłam do Ciebie, ale nie odbierałeś… - przerwałaś, gdy zobaczyłaś jego minę. – Przepraszam.
- Czemu mnie nie słuchasz?
- Słuch…
- ___! Nie denerwuj mnie! – krzyknął wściekły.
Spojrzałaś na niego wystraszona. Znowu się zaczyna…
- J-ja…
- Ciągle mnie prowokujesz!
- Czym Cię prowokuję?! – wrzasnęłaś.
Spojrzał na Ciebie z wściekłością w oczach.
- Powiedz mi, co ja takiego robię!? Nic nie mogę robić sama! Ciągle mnie pilnujesz!
Chłopak zamachnął się ręką i uderzył Cię w policzek. Załkałaś z bólu i złapałaś się za podrażnione miejsce.
Spojrzałaś na niego ze łzami w oczach.
Nie potrzebnie się odzywałaś ___...
- Masz się mnie słuchać! Rozumiesz?! – powiedział i złapał Cię za podbródek.
Pokiwałaś głową. Nie mogłaś wytrzymać i rozpłakałaś się.
Luhan złagodniał i przytulił Cię.
- Przepraszam! – powiedziałaś ściskając go. – Tak bardzo przepraszam…
- Jesteś moja, rozumiesz? - powiedział łagodnie, odsuwając się od Ciebie.
- T-tak…
Luhan uśmiechnął się ciepło i Cię pocałował. Położyliście się spać.
Obudziłaś się w środku nocy i zaczęłaś rozmyślać, dlaczego on ciągle się tak zachowuje. Dlaczego to ty musisz się cały czas tłumaczyć i go przepraszać. Wstałaś po cichu i poszłaś do kuchni, żeby napić się wody. Kiedy już wychodziłaś z pomieszczenia w korytarzu, wpadłaś na swojego chłopaka.
- Lu, czemu nie śpisz? – przyłożyłaś swoją dłoń do jego policzka i uśmiechnęłaś się lekko.
- Mógłbym Cię zapytać o to samo... - mina chłopaka nie była przyjazna, odepchnął twoją rękę od swojej twarzy i złapał za nadgarstek.
Ścisnął go mocno i zaciągnął Cię do sypialni.
- Co Ty robisz? – krzyknęłaś, ale on nie odpowiadał.
Kiedy byliście już w pokoju Luhan popchnął cię na łóżko, a ty pisnęłaś, kiedy uderzyłaś się głową o ramę łóżka.
- Nic Ci nie jest? – chłopak podbiegł do Ciebie i zaczął rozmasowywać obolałe miejsce.
- Nie. – szepnęłaś i odsunęłaś jego rękę.
Odwróciłaś się do niego plecami i przykryłaś kołdrą.
- ___ przepraszam... – jego głos był przepełniony smutkiem. – Nie chciałem, żebyś się uderzyła... – Luhan usiadł obok ciebie i zaczął głaskać twoje ramię.
- Czemu się tak zachowujesz? – nastała cisza.
Odwróciłaś się i zobaczyłaś, że Twój chłopak wygląda na zmieszanego.
- Bo ja... – Lulu zaczął bawić się palcami. – Bo ja...
- Wydusisz to w końcu z siebie? – podniosłaś się do siadu i złapałaś jego podbródek zmuszając tym samym go do kontaktu wzrokowego.
- Nienawidzę, jak flirtujesz z innymi kolesiami. – powiedział po chwili.
- Luhan… Przecież ja…
- Myślisz, że jestem ślepy? – powiedział groźnym głosem.
- Ale ja naprawdę z nikim nie flirtuję! – podniosłaś głos.
Po chwili zdałaś sobie sprawę, że krzyknęłaś.
- Przepraszam. – powiedziałaś i zasłoniłaś twarz rękami.
Gdy nie poczułaś uderzenia ani silnego uścisku, spojrzałaś na Luhana lekko odsłaniając twarz.
Patrzył na Ciebie zszokowany, jakby właśnie usłyszał najgorszą wiadomość.
- Ty… Ty się mnie boisz… - wydukał.
Patrzyłaś na niego ze łzami w oczach. Nie mogłaś uwierzyć w jego słowa.
Luhan wyciągnął w Twoją stronę dłoń. Skuliłaś się i zamknęłaś oczy w obawie.
- Przepraszam… - powiedział widząc Twoją reakcję. – Ja… - urwał i wstał z łóżka. – Będę spać w salonie. – powiedział wychodząc z pokoju i zamykając drzwi.
Gdy tylko drzwi się zamknęły, usiadłaś na łóżku i objęłaś się rękami. Nie mogłaś w to uwierzyć. Luhan dał Ci spokój i nie zrobił awantury. Pierwszy raz od… Od… Nawet nie pamiętasz, kiedy ostatnio taki był. Ciągłe awantury i czepianie się o wszystko… Zdążyłaś już do tego przywyknąć. A on teraz zrobił coś takiego.
Po Twoich policzkach spłynęły łzy. Nie wiedziałaś co teraz robić. ___ weź się w garść. Wszystko się ułoży. Musi...
Obudziłaś się późnym rankiem z bólem głowy. Wczorajsza noc strasznie Cię wykończyła. Gdy już wygramoliłaś się z łóżka, powolnym krokiem ruszyłaś w stronę salonu. Luhana nie było w domu. Zauważyłaś karteczkę na stole.
„Poszedłem do pracy. Kocham Cię – L”
Nigdy nie szedł do pracy bez pożegnania z Tobą.
Postanowiłaś pogadać o tym wszystkim z Yeonrin. Ona zawsze wiedziała, co zrobić. Wspierała Cię i wiedziałaś, że i teraz możesz na nią liczyć.
Umówiłyście się w kawiarni. Często tam się tam spotykałyście. Lubiłaś to miejsce. Mogłaś się tam zrelaksować.
Gdy dostałyście już swoje zamówienia, zaczęłaś opowiadać przyjaciółce wszystko po kolei.
- Musisz teraz pokazać mu, że nie jesteś jego własnością.
- Ale co mam niby zrobić..? On się strasznie zdenerwuje…
- Widzisz! – przerwała Ci. -Już nie patrzysz, co będzie z Tobą, teraz tylko robisz wszystko, żeby go nie zdenerwować. Tak nie może być ___.
Nic nie odpowiedziałaś, bo wiedziałaś, że ma racje.
- Postaw mu ultimatum.
Spojrzałaś na nią zaciekawiona jej słowami.
- Jakie ultimatum?
- Zagroź, że jeśli się nie zmieni to się wyprowadzisz, albo coś w tym stylu.
- Ale…
- ___, nie ma żadnego ale. Ile jeszcze będziesz to ciągnęła?
Yeonrin miała rację. Musisz to zrobić. Nie będziesz więcej tak traktowana. Musisz się mu w końcu postawić.
- Masz rację… Zrobię tak. – odpowiedziałaś stanowczo.
Uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- Dziękuję za wszystko. – powiedziałaś z uśmiechem. – I przepraszam, że musisz słuchać tego wszystkiego.
- Nie przepraszaj, jesteśmy przecież przyjaciółkami. – uśmiechnęła się ciepło.
Byłaś jej strasznie wdzięczna. Potrafiła Cię pocieszyć i rozbawić w najgorszych momentach. Dzięki niej miałaś pewność siebie.
Gdy wróciłaś do domu, Luhan już tam był.
- Cześć. – powiedziałaś z uśmiechem. – Jak w pracy? – zapytałaś podchodząc do niego, żeby go przywitać.
- Cześć. Wszystko w porządku. – powiedział z pokerową twarzą.
Odsunął się od Ciebie.
- Co jest? – spytałaś zdziwiona.
- Nic.
- Przecież widzę.
- Zdaję Ci się. – powiedział i spojrzał na Ciebie. – A co u Ciebie? – dodał z uśmiechem.
Wiedziałaś, że był wymuszony. Przez chwilę wahałaś się, czy powiedzieć prawdę. Nie byłaś pewna jego reakcji.
- Dobrze… Poszłam na kawę z Yeonrin.
Jego uśmiech znikł z twarzy.
Wiedziałaś. Mogłaś tego nie mówić. Teraz zrobi Ci awanturę.
- To fajnie.
Co?
Spojrzałaś na niego zdziwiona. Tego się nie spodziewałaś.
Luhan spojrzał na zegarek.
- O! Muszę się już zbierać. – powiedział i zaczął ubierać buty.
Poszłaś za nim do przedpokoju i obserwowałaś jak się ubiera.
- Do zobaczenia. – powiedział i nachylił się nad Tobą.
Nagle zatrzymał się nad twoją twarzą i zamiast pocałować Cię jak zwykle w usta, złożył delikatny pocałunek na Twoim czole.
- Pa. – powiedział i wyszedł z mieszkania.
- Pa… - szepnęłaś, gdy drzwi się zamknęły.
Przez kilka kolejnych dni wszystko wyglądało tak samo. Luhan nie pozwalał Ci się zbliżyć do siebie. Nie był oziębły ani chłodny, był miły i troskliwy jak kiedyś, tylko… Nie pozwalał siebie dotknąć, ani nie chciał dotknąć Ciebie. Gdy tylko chciałaś to zrobić, odsuwał się i zmieniał temat rozmowy.
Zaczynało Cię to denerwować. Owszem, nie wszczynał awantur i nie podnosił na Ciebie ręki, ale nie chciał się do Ciebie zbliżyć. Kochałaś go i bolało Cię to, co robił.
Właśnie sięgałaś po cukier z górnej szafki. Nie umiałaś go dosięgnąć. Wzięłaś krzesło i stanęłaś na nim. Jednak nadal nie umiałaś dosięgnąć cukru.
- ___? – zawołał Luhan.
- Jestem w kuchni!
- Co Ty robisz?! – krzyknął, gdy Cię zobaczył.
- Nie umiem dosięgnąć cukru…
- Zejdź stamtąd!
- Za chwilę. – powiedziałaś stając na palcach. - Już prawię go mam…
Pisnęłaś zaskoczona, gdy poczułaś, że krzesło odsuwa się od Ciebie.
W ostatniej chwili Luhan Cię złapał, ratując przed upadkiem.
- Zwariowałaś?! – zaczął krzyczeć po Tobie, nadal Cię ściskając. – Mogło Ci się coś stać!
- Przepraszam… - powiedziałaś zaskoczona.
- Nie rób tego nigdy więcej. – powiedział i bardziej Cię do siebie przytulił.
Odwzajemniłaś jego uścisk. Luhan po chwili odsunął się od Ciebie jak poparzony.
Patrzyłaś na niego zszokowana.
- Co się stało?
- Nic. Uważaj na siebie, proszę.
- Ej! – krzyknęłaś na niego.
Spojrzał na Ciebie.
- Czemu się tak zachowujesz?! Nie chcesz mnie dotknąć, jakbym była jakaś trędowata!
- To nie tak…
- Wiesz jak to boli? Ja Cię kocham, a ty nawet… Nawet! Eghh! - krzyknęłaś i wyminęłaś go.
Skierowałaś się w stronę pokoju.
- ___! – krzyknął Luhan.
Nie odezwałaś się. Nie miałaś ochoty go słuchać.
- Posłuchaj mnie!
Złapał Cię za nadgarstek i obrócił przodem do niego. Popchnął Cię na ścianę.
- Co ty..?
- Słuchaj, jak do Ciebie mówię. – powiedział wściekły.
Zbyt dobrze znałaś ten wyraz twarzy. Zaczęło się.
Pocałował Cię. Nie chciałaś tego. Zacisnęłaś usta i zamknęłaś oczy. Nie mogłaś mu pozwolić, by robił to, co mu się żywnie podoba.
- Tak bardzo za Tobą tęskniłem… - wyszeptał pomiędzy pocałunkami. – Już dłużej nie mogę się powstrzymywać…
Powstrzymywać? Ze zdziwienia otworzyłaś oczy i przestałaś zaciskać usta.
- Nie chciałem Cię skrzywdzić, ale doprowadzasz mnie do szaleństwa.
Z ust przerzucił się na szyję.
- P-puść mnie.
- Nie.
Luhan złapał Cię za podbródek i zaczął brutalnie całować. Szarpałaś go i biłaś. Próbowałaś się wyrwać.
Po chwili spojrzał na Ciebie surowym wzrokiem i uderzył Cię.
Złapałaś się za policzek, ciężko oddychając. Do oczu napłynęły Ci łzy. Nie wytrzymałaś i rzuciłaś się na niego. Luhan odepchnął Cię od siebie i uderzył ponownie. Straciłaś równowagę i poleciałaś na szafę. Uderzyłaś głową w kant. Poczułaś ostry ból w okolicy skroni. Złapałaś się za bolące miejsce i poczułaś coś ciepłego na dłoni. Spojrzałaś na nią. Całą rękę miałaś we krwi. Zaczęłaś się trząść ze strachu.
- ___... Ja nie chciałem. Przepraszam. – powiedział zszokowany Lulu.
- Jesteś nienormalny?! – wrzasnęłaś na niego. – Czemu się tak zachowujesz?!
Nie mogłaś wytrzymać. Czułaś, że musisz wyrzucić z siebie wszystko.
- Kiedyś taki nie byłeś! Nie biłeś mnie, a teraz?! Ciągle masz pretensje o wszystko! Ja nie zniosę tego dłużej!
- ___...
- Ja się zaczęłam Ciebie bać! Bałam się każdego dnia i robiłam wszystko, żebyś się nie zdenerwował, bo wiedziałam, że zaczniesz mnie bić!
Popłakałaś się. Teraz nie było odwrotu. Musiałaś postawić mu ultimatum.
- Słuchałam się Ciebie, robiłam wszystko, a Tobie i tak nic nie pasowało! – uderzyłaś go w klatkę piersiową. – Nigdy więcej!
Szybkim krokiem poszłaś do pokoju. Z szafy wyciągnęłaś torbę i zaczęłaś pakować tam swoje rzeczy.
- Co Ty robisz? – usłyszałaś po chwili Luhana.
- Pakuję się.
- Dlaczego?
- Domyśl się. – powiedziałaś sarkastycznie.
- Nie idź. – Luhan złapał Cię za rękę. – Przepraszam Cię.
Spojrzałaś na niego zdumiona.
Czy on myślał, że powie przepraszam i wszystko będzie w porządku?
- To nie wystarczy. Dopóki nie zrozumiesz, o co mi chodzi, to nie mamy o czym rozmawiać.
- ___ ja rozumiem! Naprawdę Cię przepraszam za wszystko.
- Doprawdy? Teraz to zrozumiałeś?
- Nie chcę żebyś odeszła. Potrzebuję Cię.
Trzeba było myśleć wcześniej. – powiedziałaś wymijając go.
- ___. – powiedział wściekły i złapał Cię za nadgarstek.
- Tak, masz rację. Wściekaj się na mnie za swoje błędy… A i jeszcze mnie uderz, tak dla równowagi. – wysyczałaś.
Wyrwałaś rękę z jego uścisku i trzasnęłaś drzwiami.
Bez zastanowienia skierowałaś się w stronę domu swojej przyjaciółki.
- Dobrze zrobiłaś. – powiedziała Yeonrin, kładąc przed Tobą kubek herbaty.
- Wiem, ale jednak czuję, ze powiedziałam za dużo…
- Nie prawda ___. Powiedziałaś to, co czułaś.
- Tak myślisz?
- Tak. – odpowiedziała z uśmiechem.
Tak mijały kolejne dni. Mieszkałaś chwilowo u Yeonrin. Nie miałaś kontaktu z Luhanem od czasu waszej kłótni. Bolało Cię to, ale musiałaś wytrzymać.
Właśnie przyrządzałyście kolację.
- W lodówce jest kurczak. – powiedziała Yeonrin, krojąc warzywa.
Podeszłaś do lodówki i zaczęłaś w niej szukać pożądanej rzeczy.
- Rin…
- Tak?
- Nie mamy kurczaka…
- Byłam pewna, że kupiłam… Ach! Zostawiłam go w sklepie…
Popatrzyłyście na siebie i wybuchłyście śmiechem.
- Pójdę kupić nowego. – powiedziałaś i zaczęłaś się ubierać.
- Kup jeszcze kukurydzę! – zawołała za Tobą.
Szybkim tempem poszłaś w stronę sklepu. Kupiłaś wszystko, co było wam potrzebne i wracałaś od razu do domu.
- Jestem! – zawołałaś, zamykając za sobą drzwi.
- Zrobi to, co uważa za słuszne. – usłyszałaś głos Rin.
- Wiem, że jej też jest ciężko, ale z Luhanem jest źle…
Przystanęłaś za ścianą i podsłuchiwałaś rozmowę.
- Sehun, to nie mi powinieneś to mówić.
- Wiem Yeonrin, ale ___ nie będzie chciała mnie słuchać, więc pomyślałem, że Ty jakoś na nią wpłyniesz.
- Mogę spróbować, ale nie obiecuję… Przecież wiesz jak było.
- Wiem… Ale Luhan nigdzie nie wychodzi, nie je, nie śpi. Jest po prostu bez życia. Jak tak dalej pójdzie, to wyleci z wytwórni.
Rin tylko westchnęła.
- Dobrze, pogadam z nią.
- Nie musisz. – wtrąciłaś wchodząc do pokoju.
- ___... – powiedzieli naraz zaskoczeni Twoją obecnością.
- Nie mam zamiaru wrócić do Luhana. A przynajmniej nie teraz…
- Nie musisz do niego wracać. Wystarczy, że się z nim spotkasz i…
- I co? – przerwałaś mu. – Sehun, ja nie chcę go widzieć.
- Wiem, co czujesz, ale musisz…
- Nic nie muszę Sehun! – krzyknęłaś zdenerwowana. – Przepraszam…
- Nic nie szkodzi. – uśmiechnął się ciepło. – To ja przepraszam, że tak naciskam.
Wiedziałaś, że Sehun ma rację. Powinnaś do niego iść i zobaczyć, co się z nim dzieje. Tęskniłaś za nim, ale nie mogłaś się poddać. Dopóki nie zrozumie tego, że nie jesteś jego własnością, nie macie o czym rozmawiać.
Od wizyty Sehuna minął miesiąc. Luhan nadal nie dawał znaku życia. Martwiłaś się o niego. Mimo tego, że był brutalny wobec Ciebie, kochałaś go.
Szłaś przez miasto do centrum handlowego, żeby kupić parę nowych bluzek. Przechodziłaś właśnie obok bloku, w którym mieszkałaś jeszcze tak niedawno z Luhanem. Zatrzymałaś się na chwilę i spojrzałaś na drzwi wahając się, czy  go odwiedzić. Ruszyłaś w ich stronę, wchodziłaś powoli schodami myśląc, że jeszcze masz możliwość odwrotu, ale postanowiłaś, że zaryzykujesz.
Wyciągnęłaś z torebki klucze i włożyłaś do zamka. Przekręciłaś je i otworzyłaś ostrożnie drzwi. Weszłaś do środka, całe mieszkanie było pogrążone w ciemności. Podeszłaś do okien i odsłoniłaś zasłony. Jasne światło poraziło cię w oczy, przez co na chwilę musiałaś je zamknąć. Odwróciłaś się i ujrzałaś, jaki bałagan panuje w salonie. Puszki po piwach walały się po podłodze i stoliku. Na meblach było pełno porozbijanego szkła. Oszołomiona poszłaś do sypialni. Zastałaś to samo. Ciemność. Odsłoniłaś wielką kotarę i zerknęłaś na łóżko. Leżał tam skulony Lu, z przyciśniętymi kolanami do klatki piersiowej. Jego wzrok był wbity gdzieś w przestrzeń, nawet nie zauważył, że jesteś w pokoju.
- Lulu... – szepnęłaś zakrywając usta.
Chłopak momentalnie spojrzał na ciebie, przestraszyłaś się. Miał straszne worki pod oczami, był blady. Podeszłaś do łóżka i ostrożnie na nim usiadłaś. Luhan odsunął się od Ciebie i przytulił poduszkę.
- Jest ze mną aż tak źle, że mam już zwidy... – Lulu złapał się za głowię i już chciał się w nią uderzyć, kiedy złapałaś go za nadgarstek.
- Kochanie, ja tu jestem. – puściłaś lekko jego rękę, gdy ten patrzył na Ciebie z niedowierzaniem.
Podciągnął się do siadu i dotknął Twojego policzka. Czując Twoją delikatną skórę pod palcami, w jego oczach pojawiły się łzy, które zaczęły spływać po jego policzkach.
-  ___ proszę wybacz mi... Ja nie umiem bez Ciebie żyć – spojrzał się na Ciebie i wtedy zrozumiałaś, jak ciężko mu było, kiedy go opuściłaś.
Przytulił Cię i poczułaś, jak jego ciało całe drży.
- Wybaczam ci.. – szepnęłaś i przytuliłaś go.
- Przyjdź w czwartek do parku pod fontannę, tam gdzie się poznaliśmy. – spojrzałaś na niego, nie wiedząc o co mu chodzi.
- Ale... – jego oczy na to słowo posmutniały, westchnęłaś cicho, pokiwałaś głową – Dobrze, przyjdę.
Chłopak odsunął się lekko od Ciebie i musnął swoimi wargami Twój policzek.
- Dziękuję.
Po chwili wstałaś i poszłaś do salonu wraz z Luhanem. Posprzątaliście porozrzucane puszki, później oznajmiłaś, że musisz już iść. Lulu nie sprzeciwił się, przytulił Cię tylko na pożegnanie. Kiedy wróciłaś do mieszkania swojej przyjaciółki, opowiedziałaś wszystko.
- Rzeczywiście tak strasznie wygląda? – Yeonrin patrzyła na Ciebie ze smutkiem.
- Tak… Znaczy nie. Eh... Wygląda tak, jak mówił Sehun. Ma worki pod oczami, zmizerniał. Ale chce, żebym spotkała się z nim w czwartek w parku.
- Pójdziesz? – przyjaciółka podała Ci puszkę piwa.
- Tak, chce się wszystkiego dowiedzieć. Wyjaśnić. Ja... – szepnęłaś cicho.
- Ty? – Yeonrin patrzyła na Ciebie z ciekawością wymalowaną w oczach.
- Ja też nie umiem bez niego normalnie funkcjonować. Nie mam na myśli awantur czy tego, że mnie bił. Brakuje mi jego bliskości. Jego nadopiekuńczości, kiedy się skaleczyłam albo...
- Po prostu kochasz go i nie chcesz się z nim rozstawać. – spojrzałaś na dziewczynę.
-Tak, kocham go i to całym sercem.
Nadszedł dzień spotkania. Denerwowałaś się.
- Yeonrin! Na pewno mogę iść w tej sukience? – weszłaś do pokoju, gdzie siedziała Twoja przyjaciółka ze swoim chłopakiem.
- Woooow! – krzyknął Sehun, a Yeonrin mu zawtórowała.
- Coś nie tak? – spojrzałaś na swoje nogi i poprawiłaś materiał.
- Nie! Wszystko w porządku! – przyjaciółka uśmiechnęła się – Ale, czy to nie jest ta sukienka, którą miałaś na sobie, kiedy się poznaliście?
- Tak? – popatrzyłaś na nią. – Rzeczywiście. – zaśmiałaś się – No nic, to ja już się będę zbierać. Pa~ - szybko wyszłaś z mieszkania i ruszyłaś w stronę parku.
Kiedy byłaś już na miejscu, zauważyłaś że pod fontanną czekał na Ciebie wystrojony Luhan z pięknym bukietem czerwonych tulipanów. Widząc, że idziesz w jego stronę, wstał.
- Hej. – uśmiechnęłaś się.
- Hej. – Lulu przytulił się do Ciebie, po czym wręczył Ci bukiet.
- Dziękuję. – wzięłaś go, a z Twojej twarzy nie schodził uśmiech.
Poszliście w stronę placu piknikowego. Podeszliście do ślicznego koca, usiedliście na nim i przez chwilę panowała między wami niezręczna cisza.
- Wiesz, chciałem się z Tobą spotkać, bo chciałem Ci wyjaśnić moje zachowanie. – Luhan patrzył na Ciebie zdenerwowany. Usiadłaś przodem do niego i spojrzałaś mu prosto w oczy.
- Chętnie Cię wysłucham. – uśmiechnęłaś się ciepło.
Złapałaś go za rękę, dzięki czemu chłopak się trochę rozluźnił.
- Byłem o Ciebie strasznie zazdrosny i nadal jestem, ale to dlatego, bo kocham Cię jak nikogo innego, jesteś dla mnie priorytetem. Zawsze moją pierwszą myślą każdego ranka jesteś Ty. Nie umiem bez Ciebie żyć. Kiedy się wyprowadziłaś, myślałem że mój świat legł w gruzach i nigdy nie będzie już taki jak przedtem. Byłem załamany, ale kiedy do mnie przyszłaś dwa dni temu, w moim sercu zapalił się płomyk nadziei. Wiem, że popełniłem błąd bijąc Cię, nie myślałem racjonalnie, byłem zaślepiony swoją chorą nadopiekuńczością. Do tej pory jestem zły na siebie, że tak się zachowywałem. Nie umiem cofnąć czasu, żeby naprawić te błędy, żeby uchronić cię przed krzywdami, jakie Ci wyrządziłem. Przepraszam Cię za wszystko. Chcę zacząć z Tobą nowy rozdział. Ale nie zapominajmy tego, co się stało w przeszłości. Zacznę chodzić do psychologa, nie chcę, żebyś żyła w strachu i obawie, że znów Cię uderzę, ale proszę Cię jeszcze raz, wybacz mi.

Słuchałaś go cały czas, nie patrzą nigdzie indziej, niż w jego oczy. Widziałaś, że te słowa płynęły prosto z serca. Kiedy skończył mówić, rzuciłaś mu się na szyję.
- Skarbie oczywiście, że Ci wybaczę. Kocham Cię i mój świat składa się tylko z Ciebie. – po Twoich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.
Siedzieliście tak przytuleni przez jakiś czas, później podziwialiście piękny zachód słońca i wróciliście do domu.
Teraz już wszystko będzie inne, pomyślałaś zanim zasnęłaś w ramionach swojego ukochanego.
Minął rok od złożenia obietnicy przez Luhana. Przez cały ten czas regularnie chodził do lekarza. Widziałaś efekty. Nie był już taki zaborczy. Kiedy się denerwował wychodził do drugiego pokoju, żeby się uspokoić. Nie uderzył Cię ani razu. Yeonrin i Sehun byli z Ciebie dumni, zresztą jak reszta chłopaków zespołu. Luhan dzięki terapii lepiej się skupiał na pracy.
Kiedy siedziałaś w salonie, czytając jakiś magazyn, usłyszałaś krzyk Luhana dobiegający z korytarza.
- Kochanie masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? – chłopak usiadł obok Ciebie i przywitał się namiętnym pocałunkiem w usta.
- Yyyyyy… – zamruczałaś, żyjąc jeszcze pocałunkiem, który miał miejsce przed chwilą.
- To dobrze. – Lulu zaśmiał się widząc Twoją reakcję.
- A czemu pytasz? – spojrzałaś na niego, wracając po woli do rzeczywistości.
- Robimy spotkanie całego zespołu w wytwórni i każdy z nas zabiera osobę towarzyszącą. – chłopak uśmiechnął się, po czym wstał. – Tylko ubierz się ładnie. – rzucił na odchodne.
Zajechaliście przed budynek wytwórni SM. Wysiadając, zauważyłaś Yeonrin z Sehunem, którzy szli w waszą stronę. Przywitałaś się z przyjaciółką i jej chłopakiem. Luhan podszedł do Ciebie, po czym weszliście do budynku. Przyjęcie było w wielkiej sali, gdzie czekali na was już wszyscy. Okazało się, że chłopcy z zespołu chcieli świętować zdobytą kolejną nagrodę na jakiejś ważnej gali. Bawiłaś się wspaniale, był szampan dobra muzyka i Twój Luhan. Kiedy wszyscy siedzieliście przy ogromnym stole, usłyszałaś wolną muzykę dobiegającą z głośników. Wtedy Luhan nachylił się do Ciebie.
- Zatańczymy?
- No dobrze. – uśmiechnęłaś się, pomimo zmęczenia jakie czułaś, spełniłaś prośbę swojego chłopaka.
Tańczyliście na środku parkietu, byliście na nim całkiem sami. Nagle Luhan zatrzymał się, spojrzałaś na niego zdziwiona. Ten uklęknął i z kieszeni wyciągnął małe pudełeczko.
- Skarbie, jesteśmy ze sobą już dość długo, mieliśmy wzloty i upadki. - zaczął niepewnie.
Patrzyłaś na niego z niedowierzaniem.
- Wszyscy tu wiedzą jaka ___ jest dla mnie ważna. – spojrzał się na wszystkich znajomych, wszyscy pokiwali głową.
 Luhan popatrzył się w Twoje oczy.
- Więc ___, czy zechcesz uczynić mi przyjemność i zostaniesz moją żoną?
Zaparło Ci dech w piersiach, pokiwałaś głową na ”tak”, bo nie mogłaś wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Luhan wyciągnął śliczny pierścionek z pudełka i wsunął Ci go na palec, wstał po czym złożył namiętny pocałunek na Twoich ustach. Cała sala zaczęła wiwatować i klaskać.
- Saranghae. – Luhan szepnął Ci do ucha.
Odsunęłaś się od niego i spojrzałaś mu prosto w oczy.
- Ja Ciebie też kocham. – teraz to Ty zaskoczyłaś go namiętnym pocałunkiem.
Byłaś szczęśliwa. Niczego więcej nie mogłabyś sobie w życiu zażyczyć. Miałaś mężczyznę, którego kochałaś. Dzięki wspólnym przeżyciom i problemom, wiedziałaś jaka silna więź was łączy. Wiedziałaś, że już zawsze będziesz go kochać.


___
Hejka wszystkim ;)
Scenariusz dla Ady Sebastianowicz. Myślę, że się spodoba ;3
Wybaczcie, że tak długo, ale ostatnio w szkole pełno kartkówek i sprawdzianów co wiąże się z brakiem czasu na pisanie czegokolwiek. Dzięki przeziębieniu miałam czas, żeby coś stworzyć.
Ten scenariusz powstał dzięki współpracy mojej i Justyny (serdecznie zapraszam na jej bloga). Było to dość spontaniczne. Miałyśmy już kiedyś w planach napisanie wspólnego scenariusza, ale jakoś nigdy nie miałyśmy czasu.
Tak... Luhan damski bokser. Oczywiście nie miałyśmy na celu obrazić Luhana. Chciałyśmy pokazać w tym scenariuszu prawdziwe życie. Że nie zawsze jest kolorowo i takie rzeczy mogą się zdarzyć i nawet wyglądający miło i uroczo chłopak może być zdolny do czegoś takiego.
Mam nadzieję, źe mnie nie znienawidzicie xD
Dziękuję za ponad 20000 wejść! <3 Kocham was. Nie obrażę się za wasze piękne komentarze, które dodają siły w pisaniu ;3

8 komentarzy:

  1. Tak skomentuję nasze dzieło.
    No kufa podoba mi się bardzo :3
    trzy tygodnie pisanie nie poszło na marne ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, wspaniale wam to wyszło <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne. <3 Nie spodziewałabym się agresji po Luhanie, ale pasowało mi to! Ja na miejscu bohaterki to bym go chyba rozszarpała jak by mnie uderzył, haha~. Ogólnie mi się podoba, życzę weny.
    / Rin

    OdpowiedzUsuń
  4. Omona... Luluś damski bokser? Ja w to nie wierzę, przecież on jest taki... słodki, miły... No taki Lulu po prostu... Woooooow... Świetny, nawet się na Luhana wkurzyłam XD
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie pomyślałabym o przedstawieniu Luhana jako damskiego boksera, ale o dziwo wpasował mi się xd Nie mogłam się oderwać od czytania. Boski scenariusz ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. http://exo-imagines-polska.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html

    Hej,w sumie to pierwszy mój komentarz na Twojej stronie,ale chcę,żebyś wiedziała,że twoje scenariusze niesamowicie mi się podobają i w związku z tym postanowiłam Cię nominować ;)
    Gratuluję tak świetnych pomysłów i tego,że za każdym razem udaje Ci się mnie odrywać z ziemi,gdy czytam twoje dzieła ;)
    Trzymaj się cieplutko,sweetie i czekam na odpowiedzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super. Świetne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy6:07 PM

    59 year old Senior Editor Arri Marquis, hailing from Gaspe enjoys watching movies like "Snows of Kilimanjaro, The (Neiges du Kilimandjaro, Les)" and amateur radio. Took a trip to Palmeral of Elche and drives a Beretta. przekieruj do tych gosci

    OdpowiedzUsuń