Byłaś na imprezie ze
swoim chłopakiem Luhanem u jego kolegi Krisa. Tak, twoim chłopakiem był sławny
członek EXO-M. Siedzieliście w wielkim salonie popijając piwo, rozmawialiście,
a niektórzy tańczyli do skocznej muzyki, która leciała z wielkich głośników.
Było bardzo dużo ludzi. Lubiłaś przebywać w towarzystwie kolegów Lulu i ich
dziewczyn. Bardzo zaprzyjaźniłaś się z jedną z nich, Yeonrin. Miałyście dużo
wspólnego, między innymi wasze drugie połówki się ze sobą przyjaźniły. Kiedy
zauważyłaś, że skończyło Ci się piwo, postanowiłaś pójść po kolejne do kuchni.
Wstałaś powoli i już miałaś iść, kiedy usłyszałaś głos swojego chłopaka.
- ___!
_Tak? - odwróciłaś
głowę i spojrzałaś na niego.
- Gdzie idziesz? - uśmiechnął się lekko.
- Po piwo.
- To może ja pójdę z Tobą.
- Luhan, daj spokój
przecież mogę iść sama. - westchnęłaś i ruszyłaś w stronę kuchni.
Chłopak ruszył za tobą,
dogonił cię na korytarzu.
- Miałaś się beze mnie nigdzie nie ruszać. - z jego oczu zniknęło
jakiekolwiek szczęście, zrobił się poważny.
To był znak dla
ciebie ''yhy, znowu się zaczyna'' pomyślałaś.
- Nie zaczynaj. -
spojrzałaś mu prosto w oczy i wyminęłaś go.
Podeszłaś do
wielkiego stołu i wzięłaś puszkę piwa.
- Yah! ______! - krzyknął pewny siebie, lecz po chwili speszył się
widząc Yeonrin.
- Co się dzieje? - dziewczyna zagadnęła idąc w twoją stronę.
- Nic. - powiedziałaś
stanowczo i odwróciłaś wzrok od chłopaka.
Lulu wyszedł z
pomieszczenia i poszedł do salonu, gdzie siedzieli wszyscy.
- Znowu zaczyna? - twoja przyjaciółka położyła Ci rękę na ramieniu.
- To jest jeszcze
nic, jak wrócimy do domu będzie dopiero miał pretensje.
- O to, że chciałaś sama przyjść po puszkę piwa? - dziewczyna
zmarszczyła brwi i poklepała Cię po ramieniu. - Nie martw się, przejdzie mu.
- Nie sądzę, ta jego
opiekuńczość… - pokazałaś w powietrzu znak cudzysłowia. - Minęła mu tak szybko. To się robi powoli
chore. - westchnęłaś cicho i ruszyłaś razem z przyjaciółką do salonu.
Wieczór minął szybko,
z jednej strony cieszyłaś się, ale z drugiej obawiałaś, co tym razem Twój chłopak
wymyśli po powrocie do domu. Po imprezie wszyscy zaczęli sprzątać. Nigdzie nie
widziałaś Luhana. Obeszłaś wszystkie pomieszczenia w mieszkaniu, ale jego
nigdzie nie było. Pomyślałaś, że poszedł do domu. Dzwoniłaś do niego, lecz on
nie odbierał.
Razem z przyjaciółką
poszłyście razem do domu. Po drodze rozmawiałyście na temat Luhana. Wiedziałaś,
że będzie awantura, gdy tylko zostaniesz sama z Lulu. Nie chciałaś tego. Nie
lubiłaś się z nim kłócić, bo i tak zawsze to on wygrywał, a ty mu ulegałaś. Gdy
tylko się mu postawiłaś, chłopak ze spokojnego stawał się agresywny. Nie
lubiłaś go takiego, był wtedy taki szorstki i brutalny. Pamiętasz jakby to było
dziś, kiedy pierwszy raz się na Ciebie zdenerwował. Na początku był miły i
romantyczny. Nigdy się nie kłóciliście, a tu takie coś… Chciałaś się wybrać z
Yeonrin na dyskotekę. Uprzedziłaś kilka dni wcześniej swojego chłopaka, że masz
plany na weekend. Wtedy nie miał nic przeciwko. A w dzień zaplanowanej zabawy,
Luhan nie pozwolił Ci iść. Zaczęłaś się z nim kłócić, a on Cię uderzył. Nie
mogłaś uwierzyć w to, że Twój chłopak podniósł na Ciebie rękę. Potem Cię
przepraszał. Ta sytuacja powtarzała się zbyt często. Kłóciliście się, on Cię
bił i traktował jak własność. Starałaś się z nim nie sprzeczać i robiłaś wszystko,
żeby tylko się na Ciebie nie gniewał.
Tym razem
postanowiłaś się mu sprzeciwić. Nie będziesz traktowana, jak jakaś zabawka.
Miałaś dość tego, że przez niego zerwałaś wszystkie kontakty z przyjaciółmi.
Gdy weszłaś do
mieszkania zastała Cię ciemność.
- Luhan? – zapytałaś.
Nikt Ci nie
odpowiedział.
Ściągnęłaś buty i
rozebrałaś kurtkę. Pokierowałaś się w stronę salonu.
- A! – krzyknęłaś
przerażona.
Gdy zapaliłaś światło
Twoim oczom ukazał się Luhan siedzący na kanapie. Miał ręce założone na siebie
i kamienną twarz.
- Lulu… Wystraszyłeś
mnie. – powiedziałaś, kiedy w końcu opanowałaś oddech.
- Co tak długo? – powiedział chłodno.
- Pomogłam
posprzątać. Dzwoniłam do Ciebie, ale nie odbierałeś… - przerwałaś, gdy
zobaczyłaś jego minę. – Przepraszam.
- Czemu mnie nie słuchasz?
- Słuch…
- ___! Nie denerwuj mnie! – krzyknął wściekły.
Spojrzałaś na niego
wystraszona. Znowu się zaczyna…
- J-ja…
- Ciągle mnie prowokujesz!
- Czym Cię
prowokuję?! – wrzasnęłaś.
Spojrzał na Ciebie z
wściekłością w oczach.
- Powiedz mi, co ja
takiego robię!? Nic nie mogę robić sama! Ciągle mnie pilnujesz!
Chłopak zamachnął się
ręką i uderzył Cię w policzek. Załkałaś z bólu i złapałaś się za podrażnione
miejsce.
Spojrzałaś na niego
ze łzami w oczach.
Nie potrzebnie się
odzywałaś ___...
- Masz się mnie słuchać! Rozumiesz?! – powiedział i złapał Cię za
podbródek.
Pokiwałaś głową. Nie
mogłaś wytrzymać i rozpłakałaś się.
Luhan złagodniał i
przytulił Cię.
- Przepraszam! –
powiedziałaś ściskając go. – Tak bardzo przepraszam…
- Jesteś moja, rozumiesz? - powiedział łagodnie, odsuwając się od
Ciebie.
- T-tak…
Luhan uśmiechnął się
ciepło i Cię pocałował. Położyliście się spać.
Obudziłaś się w
środku nocy i zaczęłaś rozmyślać, dlaczego on ciągle się tak zachowuje.
Dlaczego to ty musisz się cały czas tłumaczyć i go przepraszać. Wstałaś po
cichu i poszłaś do kuchni, żeby napić się wody. Kiedy już wychodziłaś z
pomieszczenia w korytarzu, wpadłaś na swojego chłopaka.
- Lu, czemu nie
śpisz? – przyłożyłaś swoją dłoń do jego policzka i uśmiechnęłaś się lekko.
- Mógłbym Cię zapytać o to samo... - mina chłopaka nie była
przyjazna, odepchnął twoją rękę od swojej twarzy i złapał za nadgarstek.
Ścisnął go mocno i
zaciągnął Cię do sypialni.
- Co Ty robisz? –
krzyknęłaś, ale on nie odpowiadał.
Kiedy byliście już w
pokoju Luhan popchnął cię na łóżko, a ty pisnęłaś, kiedy uderzyłaś się głową o
ramę łóżka.
- Nic Ci nie jest? – chłopak podbiegł do Ciebie i zaczął
rozmasowywać obolałe miejsce.
- Nie. – szepnęłaś i
odsunęłaś jego rękę.
Odwróciłaś się do
niego plecami i przykryłaś kołdrą.
- ___ przepraszam... – jego głos był przepełniony smutkiem. – Nie chciałem, żebyś się uderzyła... –
Luhan usiadł obok ciebie i zaczął głaskać twoje ramię.
- Czemu się tak
zachowujesz? – nastała cisza.
Odwróciłaś się i
zobaczyłaś, że Twój chłopak wygląda na zmieszanego.
- Bo ja... – Lulu zaczął bawić się palcami. – Bo ja...
- Wydusisz to w końcu
z siebie? – podniosłaś się do siadu i złapałaś jego podbródek zmuszając tym samym
go do kontaktu wzrokowego.
- Nienawidzę, jak flirtujesz z innymi kolesiami. – powiedział po
chwili.
- Luhan… Przecież ja…
- Myślisz, że jestem ślepy? – powiedział groźnym głosem.
- Ale ja naprawdę z
nikim nie flirtuję! – podniosłaś głos.
Po chwili zdałaś
sobie sprawę, że krzyknęłaś.
- Przepraszam. –
powiedziałaś i zasłoniłaś twarz rękami.
Gdy nie poczułaś
uderzenia ani silnego uścisku, spojrzałaś na Luhana lekko odsłaniając twarz.
Patrzył na Ciebie
zszokowany, jakby właśnie usłyszał najgorszą wiadomość.
- Ty… Ty się mnie boisz… - wydukał.
Patrzyłaś na niego ze
łzami w oczach. Nie mogłaś uwierzyć w jego słowa.
Luhan wyciągnął w
Twoją stronę dłoń. Skuliłaś się i zamknęłaś oczy w obawie.
- Przepraszam… - powiedział widząc Twoją reakcję. – Ja… - urwał i wstał z łóżka. – Będę spać w salonie. – powiedział
wychodząc z pokoju i zamykając drzwi.
Gdy tylko drzwi się
zamknęły, usiadłaś na łóżku i objęłaś się rękami. Nie mogłaś w to uwierzyć.
Luhan dał Ci spokój i nie zrobił awantury. Pierwszy raz od… Od… Nawet nie pamiętasz,
kiedy ostatnio taki był. Ciągłe awantury i czepianie się o wszystko… Zdążyłaś
już do tego przywyknąć. A on teraz zrobił coś takiego.
Po Twoich policzkach
spłynęły łzy. Nie wiedziałaś co teraz robić. ___ weź się w garść. Wszystko się
ułoży. Musi...
Obudziłaś się późnym
rankiem z bólem głowy. Wczorajsza noc strasznie Cię wykończyła. Gdy już
wygramoliłaś się z łóżka, powolnym krokiem ruszyłaś w stronę salonu. Luhana nie
było w domu. Zauważyłaś karteczkę na stole.
„Poszedłem do pracy.
Kocham Cię – L”
Nigdy nie szedł do
pracy bez pożegnania z Tobą.
Postanowiłaś pogadać
o tym wszystkim z Yeonrin. Ona zawsze wiedziała, co zrobić. Wspierała Cię i
wiedziałaś, że i teraz możesz na nią liczyć.
Umówiłyście się w
kawiarni. Często tam się tam spotykałyście. Lubiłaś to miejsce. Mogłaś się tam
zrelaksować.
Gdy dostałyście już
swoje zamówienia, zaczęłaś opowiadać przyjaciółce wszystko po kolei.
- Musisz teraz pokazać mu, że nie jesteś jego własnością.
- Ale co mam niby
zrobić..? On się strasznie zdenerwuje…
- Widzisz! – przerwała Ci. -Już
nie patrzysz, co będzie z Tobą, teraz tylko robisz wszystko, żeby go nie
zdenerwować. Tak nie może być ___.
Nic nie
odpowiedziałaś, bo wiedziałaś, że ma racje.
- Postaw mu ultimatum.
Spojrzałaś na nią
zaciekawiona jej słowami.
- Jakie ultimatum?
- Zagroź, że jeśli się nie zmieni to się wyprowadzisz, albo coś w tym
stylu.
- Ale…
- ___, nie ma żadnego ale. Ile jeszcze będziesz to ciągnęła?
Yeonrin miała rację.
Musisz to zrobić. Nie będziesz więcej tak traktowana. Musisz się mu w końcu
postawić.
- Masz rację… Zrobię
tak. – odpowiedziałaś stanowczo.
Uśmiechnęła się w
odpowiedzi.
- Dziękuję za
wszystko. – powiedziałaś z uśmiechem. – I przepraszam, że musisz słuchać tego
wszystkiego.
- Nie przepraszaj, jesteśmy przecież przyjaciółkami. – uśmiechnęła
się ciepło.
Byłaś jej strasznie
wdzięczna. Potrafiła Cię pocieszyć i rozbawić w najgorszych momentach. Dzięki
niej miałaś pewność siebie.
Gdy wróciłaś do domu,
Luhan już tam był.
- Cześć. –
powiedziałaś z uśmiechem. – Jak w pracy? – zapytałaś podchodząc do niego, żeby
go przywitać.
- Cześć. Wszystko w porządku. – powiedział z pokerową twarzą.
Odsunął się od
Ciebie.
- Co jest? – spytałaś
zdziwiona.
- Nic.
- Przecież widzę.
- Zdaję Ci się. – powiedział i spojrzał na Ciebie. – A co u Ciebie? – dodał z uśmiechem.
Wiedziałaś, że był
wymuszony. Przez chwilę wahałaś się, czy powiedzieć prawdę. Nie byłaś pewna
jego reakcji.
- Dobrze… Poszłam na
kawę z Yeonrin.
Jego uśmiech znikł z
twarzy.
Wiedziałaś. Mogłaś
tego nie mówić. Teraz zrobi Ci awanturę.
- To fajnie.
Co?
Spojrzałaś na niego
zdziwiona. Tego się nie spodziewałaś.
Luhan spojrzał na
zegarek.
- O! Muszę się już zbierać. – powiedział i zaczął ubierać buty.
Poszłaś za nim do
przedpokoju i obserwowałaś jak się ubiera.
- Do zobaczenia. – powiedział i nachylił się nad Tobą.
Nagle zatrzymał się
nad twoją twarzą i zamiast pocałować Cię jak zwykle w usta, złożył delikatny
pocałunek na Twoim czole.
- Pa. – powiedział i wyszedł z mieszkania.
- Pa… - szepnęłaś,
gdy drzwi się zamknęły.
Przez kilka kolejnych
dni wszystko wyglądało tak samo. Luhan nie pozwalał Ci się zbliżyć do siebie.
Nie był oziębły ani chłodny, był miły i troskliwy jak kiedyś, tylko… Nie
pozwalał siebie dotknąć, ani nie chciał dotknąć Ciebie. Gdy tylko chciałaś to
zrobić, odsuwał się i zmieniał temat rozmowy.
Zaczynało Cię to
denerwować. Owszem, nie wszczynał awantur i nie podnosił na Ciebie ręki, ale
nie chciał się do Ciebie zbliżyć. Kochałaś go i bolało Cię to, co robił.
Właśnie sięgałaś po
cukier z górnej szafki. Nie umiałaś go dosięgnąć. Wzięłaś krzesło i stanęłaś na
nim. Jednak nadal nie umiałaś dosięgnąć cukru.
- ___? – zawołał Luhan.
- Jestem w kuchni!
- Co Ty robisz?! – krzyknął, gdy Cię zobaczył.
- Nie umiem dosięgnąć
cukru…
- Zejdź stamtąd!
- Za chwilę. –
powiedziałaś stając na palcach. - Już prawię go mam…
Pisnęłaś zaskoczona,
gdy poczułaś, że krzesło odsuwa się od Ciebie.
W ostatniej chwili
Luhan Cię złapał, ratując przed upadkiem.
- Zwariowałaś?! – zaczął krzyczeć po Tobie, nadal Cię ściskając. – Mogło Ci się coś stać!
- Przepraszam… -
powiedziałaś zaskoczona.
- Nie rób tego nigdy więcej. – powiedział i bardziej Cię do siebie
przytulił.
Odwzajemniłaś jego
uścisk. Luhan po chwili odsunął się od Ciebie jak poparzony.
Patrzyłaś na niego
zszokowana.
- Co się stało?
- Nic. Uważaj na siebie, proszę.
- Ej! – krzyknęłaś na
niego.
Spojrzał na Ciebie.
- Czemu się tak
zachowujesz?! Nie chcesz mnie dotknąć, jakbym była jakaś trędowata!
- To nie tak…
- Wiesz jak to boli?
Ja Cię kocham, a ty nawet… Nawet! Eghh! - krzyknęłaś i wyminęłaś go.
Skierowałaś się w
stronę pokoju.
- ___! – krzyknął Luhan.
Nie odezwałaś się.
Nie miałaś ochoty go słuchać.
- Posłuchaj mnie!
Złapał Cię za
nadgarstek i obrócił przodem do niego. Popchnął Cię na ścianę.
- Co ty..?
- Słuchaj, jak do
Ciebie mówię. – powiedział wściekły.
Zbyt dobrze znałaś
ten wyraz twarzy. Zaczęło się.
Pocałował Cię. Nie
chciałaś tego. Zacisnęłaś usta i zamknęłaś oczy. Nie mogłaś mu pozwolić, by
robił to, co mu się żywnie podoba.
- Tak bardzo za Tobą tęskniłem… - wyszeptał pomiędzy pocałunkami. – Już dłużej nie mogę się powstrzymywać…
Powstrzymywać? Ze
zdziwienia otworzyłaś oczy i przestałaś zaciskać usta.
- Nie chciałem Cię skrzywdzić, ale doprowadzasz mnie do szaleństwa.
Z ust przerzucił się
na szyję.
- P-puść mnie.
- Nie.
Luhan złapał Cię za
podbródek i zaczął brutalnie całować. Szarpałaś go i biłaś. Próbowałaś się
wyrwać.
Po chwili spojrzał na
Ciebie surowym wzrokiem i uderzył Cię.
Złapałaś się za
policzek, ciężko oddychając. Do oczu napłynęły Ci łzy. Nie wytrzymałaś i
rzuciłaś się na niego. Luhan odepchnął Cię od siebie i uderzył ponownie.
Straciłaś równowagę i poleciałaś na szafę. Uderzyłaś głową w kant. Poczułaś
ostry ból w okolicy skroni. Złapałaś się za bolące miejsce i poczułaś coś
ciepłego na dłoni. Spojrzałaś na nią. Całą rękę miałaś we krwi. Zaczęłaś się
trząść ze strachu.
- ___... Ja nie chciałem. Przepraszam. – powiedział zszokowany
Lulu.
- Jesteś
nienormalny?! – wrzasnęłaś na niego. – Czemu się tak zachowujesz?!
Nie mogłaś wytrzymać.
Czułaś, że musisz wyrzucić z siebie wszystko.
- Kiedyś taki nie
byłeś! Nie biłeś mnie, a teraz?! Ciągle masz pretensje o wszystko! Ja nie
zniosę tego dłużej!
- ___...
- Ja się zaczęłam
Ciebie bać! Bałam się każdego dnia i robiłam wszystko, żebyś się nie
zdenerwował, bo wiedziałam, że zaczniesz mnie bić!
Popłakałaś się. Teraz
nie było odwrotu. Musiałaś postawić mu ultimatum.
- Słuchałam się
Ciebie, robiłam wszystko, a Tobie i tak nic nie pasowało! – uderzyłaś go w
klatkę piersiową. – Nigdy więcej!
Szybkim krokiem
poszłaś do pokoju. Z szafy wyciągnęłaś torbę i zaczęłaś pakować tam swoje
rzeczy.
- Co Ty robisz? – usłyszałaś po chwili Luhana.
- Pakuję się.
- Dlaczego?
- Domyśl się. –
powiedziałaś sarkastycznie.
- Nie idź. – Luhan złapał Cię za rękę. – Przepraszam Cię.
Spojrzałaś na niego
zdumiona.
Czy on myślał, że
powie przepraszam i wszystko będzie w porządku?
- To nie wystarczy.
Dopóki nie zrozumiesz, o co mi chodzi, to nie mamy o czym rozmawiać.
- ___ ja rozumiem! Naprawdę Cię przepraszam za wszystko.
- Doprawdy? Teraz to
zrozumiałeś?
- Nie chcę żebyś
odeszła. Potrzebuję Cię.
Trzeba było myśleć
wcześniej. – powiedziałaś wymijając go.
- ___. – powiedział wściekły i złapał Cię za nadgarstek.
- Tak, masz rację.
Wściekaj się na mnie za swoje błędy… A i jeszcze mnie uderz, tak dla równowagi.
– wysyczałaś.
Wyrwałaś rękę z jego
uścisku i trzasnęłaś drzwiami.
Bez zastanowienia
skierowałaś się w stronę domu swojej przyjaciółki.
- Dobrze zrobiłaś. – powiedziała Yeonrin, kładąc przed Tobą kubek
herbaty.
- Wiem, ale jednak
czuję, ze powiedziałam za dużo…
- Nie prawda ___. Powiedziałaś to, co czułaś.
- Tak myślisz?
- Tak. – odpowiedziała z uśmiechem.
Tak mijały kolejne
dni. Mieszkałaś chwilowo u Yeonrin. Nie miałaś kontaktu z Luhanem od czasu
waszej kłótni. Bolało Cię to, ale musiałaś wytrzymać.
Właśnie przyrządzałyście
kolację.
- W lodówce jest kurczak. – powiedziała Yeonrin, krojąc warzywa.
Podeszłaś do lodówki
i zaczęłaś w niej szukać pożądanej rzeczy.
- Rin…
- Tak?
- Nie mamy kurczaka…
- Byłam pewna, że kupiłam… Ach! Zostawiłam go w sklepie…
Popatrzyłyście na
siebie i wybuchłyście śmiechem.
- Pójdę kupić nowego.
– powiedziałaś i zaczęłaś się ubierać.
- Kup jeszcze kukurydzę! – zawołała za Tobą.
Szybkim tempem
poszłaś w stronę sklepu. Kupiłaś wszystko, co było wam potrzebne i wracałaś od
razu do domu.
- Jestem! – zawołałaś,
zamykając za sobą drzwi.
- Zrobi to, co uważa za słuszne. – usłyszałaś głos Rin.
- Wiem, że jej też jest ciężko, ale z Luhanem jest źle…
Przystanęłaś za
ścianą i podsłuchiwałaś rozmowę.
- Sehun, to nie mi powinieneś to mówić.
- Wiem Yeonrin, ale ___ nie będzie chciała mnie słuchać, więc
pomyślałem, że Ty jakoś na nią wpłyniesz.
- Mogę spróbować, ale nie obiecuję… Przecież wiesz jak było.
- Wiem… Ale Luhan nigdzie nie wychodzi, nie je, nie śpi. Jest po prostu
bez życia. Jak tak dalej pójdzie, to wyleci z wytwórni.
Rin tylko westchnęła.
- Dobrze, pogadam z nią.
- Nie musisz. –
wtrąciłaś wchodząc do pokoju.
- ___... – powiedzieli naraz zaskoczeni Twoją obecnością.
- Nie mam zamiaru
wrócić do Luhana. A przynajmniej nie teraz…
- Nie musisz do niego wracać. Wystarczy, że się z nim spotkasz i…
- I co? – przerwałaś
mu. – Sehun, ja nie chcę go widzieć.
- Wiem, co czujesz, ale musisz…
- Nic nie muszę
Sehun! – krzyknęłaś zdenerwowana. – Przepraszam…
- Nic nie szkodzi. – uśmiechnął się ciepło. – To ja przepraszam, że tak naciskam.
Wiedziałaś, że Sehun ma
rację. Powinnaś do niego iść i zobaczyć, co się z nim dzieje. Tęskniłaś za nim,
ale nie mogłaś się poddać. Dopóki nie zrozumie tego, że nie jesteś jego
własnością, nie macie o czym rozmawiać.
Od wizyty Sehuna
minął miesiąc. Luhan nadal nie dawał znaku życia. Martwiłaś się o niego. Mimo
tego, że był brutalny wobec Ciebie, kochałaś go.
Szłaś przez miasto do
centrum handlowego, żeby kupić parę nowych bluzek. Przechodziłaś właśnie obok
bloku, w którym mieszkałaś jeszcze tak niedawno z Luhanem. Zatrzymałaś się na
chwilę i spojrzałaś na drzwi wahając się, czy go odwiedzić. Ruszyłaś w ich stronę,
wchodziłaś powoli schodami myśląc, że jeszcze masz możliwość odwrotu, ale
postanowiłaś, że zaryzykujesz.
Wyciągnęłaś z torebki
klucze i włożyłaś do zamka. Przekręciłaś je i otworzyłaś ostrożnie drzwi.
Weszłaś do środka, całe mieszkanie było pogrążone w ciemności. Podeszłaś do
okien i odsłoniłaś zasłony. Jasne światło poraziło cię w oczy, przez co na
chwilę musiałaś je zamknąć. Odwróciłaś się i ujrzałaś, jaki bałagan panuje w
salonie. Puszki po piwach walały się po podłodze i stoliku. Na meblach było
pełno porozbijanego szkła. Oszołomiona poszłaś do sypialni. Zastałaś to samo.
Ciemność. Odsłoniłaś wielką kotarę i zerknęłaś na łóżko. Leżał tam skulony Lu,
z przyciśniętymi kolanami do klatki piersiowej. Jego wzrok był wbity gdzieś w
przestrzeń, nawet nie zauważył, że jesteś w pokoju.
- Lulu... – szepnęłaś
zakrywając usta.
Chłopak momentalnie
spojrzał na ciebie, przestraszyłaś się. Miał straszne worki pod oczami, był
blady. Podeszłaś do łóżka i ostrożnie na nim usiadłaś. Luhan odsunął się od Ciebie
i przytulił poduszkę.
- Jest ze mną aż tak źle, że mam już zwidy... – Lulu złapał się za
głowię i już chciał się w nią uderzyć, kiedy złapałaś go za nadgarstek.
- Kochanie, ja tu
jestem. – puściłaś lekko jego rękę, gdy ten patrzył na Ciebie z
niedowierzaniem.
Podciągnął się do
siadu i dotknął Twojego policzka. Czując Twoją delikatną skórę pod palcami, w
jego oczach pojawiły się łzy, które zaczęły spływać po jego policzkach.
- ___ proszę wybacz mi... Ja nie
umiem bez Ciebie żyć – spojrzał się na Ciebie i wtedy zrozumiałaś, jak
ciężko mu było, kiedy go opuściłaś.
Przytulił Cię i
poczułaś, jak jego ciało całe drży.
- Wybaczam ci.. –
szepnęłaś i przytuliłaś go.
- Przyjdź w czwartek do parku pod fontannę, tam gdzie się poznaliśmy.
– spojrzałaś na niego, nie wiedząc o co mu chodzi.
- Ale... – jego oczy
na to słowo posmutniały, westchnęłaś cicho, pokiwałaś głową – Dobrze, przyjdę.
Chłopak odsunął się
lekko od Ciebie i musnął swoimi wargami Twój policzek.
- Dziękuję.
Po chwili wstałaś i
poszłaś do salonu wraz z Luhanem. Posprzątaliście porozrzucane puszki, później
oznajmiłaś, że musisz już iść. Lulu nie sprzeciwił się, przytulił Cię tylko na
pożegnanie. Kiedy wróciłaś do mieszkania swojej przyjaciółki, opowiedziałaś
wszystko.
- Rzeczywiście tak strasznie wygląda? – Yeonrin patrzyła na Ciebie
ze smutkiem.
- Tak… Znaczy nie.
Eh... Wygląda tak, jak mówił Sehun. Ma worki pod oczami, zmizerniał. Ale chce,
żebym spotkała się z nim w czwartek w parku.
- Pójdziesz? – przyjaciółka podała Ci puszkę piwa.
- Tak, chce się
wszystkiego dowiedzieć. Wyjaśnić. Ja... – szepnęłaś cicho.
- Ty? – Yeonrin patrzyła na Ciebie z ciekawością wymalowaną w oczach.
- Ja też nie umiem
bez niego normalnie funkcjonować. Nie mam na myśli awantur czy tego, że mnie
bił. Brakuje mi jego bliskości. Jego nadopiekuńczości, kiedy się skaleczyłam
albo...
- Po prostu kochasz go i nie chcesz się z nim rozstawać. –
spojrzałaś na dziewczynę.
-Tak, kocham go i to
całym sercem.
Nadszedł dzień
spotkania. Denerwowałaś się.
- Yeonrin! Na pewno
mogę iść w tej sukience? – weszłaś do pokoju, gdzie siedziała Twoja
przyjaciółka ze swoim chłopakiem.
- Woooow! – krzyknął Sehun, a Yeonrin mu zawtórowała.
- Coś nie tak? –
spojrzałaś na swoje nogi i poprawiłaś materiał.
- Nie! Wszystko w porządku! –
przyjaciółka uśmiechnęła się – Ale, czy
to nie jest ta sukienka, którą miałaś na sobie, kiedy się poznaliście?
- Tak? – popatrzyłaś
na nią. – Rzeczywiście. – zaśmiałaś się – No nic, to ja już się będę zbierać.
Pa~ - szybko wyszłaś z mieszkania i ruszyłaś w stronę parku.
Kiedy byłaś już na
miejscu, zauważyłaś że pod fontanną czekał na Ciebie wystrojony Luhan z pięknym
bukietem czerwonych tulipanów. Widząc, że idziesz w jego stronę, wstał.
- Hej. – uśmiechnęłaś
się.
- Hej. – Lulu przytulił się do Ciebie, po czym wręczył Ci bukiet.
- Dziękuję. – wzięłaś
go, a z Twojej twarzy nie schodził uśmiech.
Poszliście w stronę placu
piknikowego. Podeszliście do ślicznego koca, usiedliście na nim i przez chwilę
panowała między wami niezręczna cisza.
- Wiesz, chciałem się z Tobą spotkać, bo chciałem Ci wyjaśnić moje
zachowanie. – Luhan patrzył na Ciebie zdenerwowany. Usiadłaś przodem do
niego i spojrzałaś mu prosto w oczy.
- Chętnie Cię
wysłucham. – uśmiechnęłaś się ciepło.
Złapałaś go za rękę,
dzięki czemu chłopak się trochę rozluźnił.
- Byłem o Ciebie strasznie zazdrosny i nadal jestem, ale to dlatego, bo
kocham Cię jak nikogo innego, jesteś dla mnie priorytetem. Zawsze moją pierwszą
myślą każdego ranka jesteś Ty. Nie umiem bez Ciebie żyć. Kiedy się
wyprowadziłaś, myślałem że mój świat legł w gruzach i nigdy nie będzie już taki
jak przedtem. Byłem załamany, ale kiedy do mnie przyszłaś dwa dni temu, w moim sercu
zapalił się płomyk nadziei. Wiem, że popełniłem błąd bijąc Cię, nie myślałem
racjonalnie, byłem zaślepiony swoją chorą nadopiekuńczością. Do tej pory jestem
zły na siebie, że tak się zachowywałem. Nie umiem cofnąć czasu, żeby naprawić
te błędy, żeby uchronić cię przed krzywdami, jakie Ci wyrządziłem. Przepraszam Cię
za wszystko. Chcę zacząć z Tobą nowy rozdział. Ale nie zapominajmy tego, co się
stało w przeszłości. Zacznę chodzić do psychologa, nie chcę, żebyś żyła w
strachu i obawie, że znów Cię uderzę, ale proszę Cię jeszcze raz, wybacz mi.
Słuchałaś go cały
czas, nie patrzą nigdzie indziej, niż w jego oczy. Widziałaś, że te słowa
płynęły prosto z serca. Kiedy skończył mówić, rzuciłaś mu się na szyję.
Siedzieliście tak
przytuleni przez jakiś czas, później podziwialiście piękny zachód słońca i
wróciliście do domu.
Teraz już wszystko będzie inne, pomyślałaś zanim zasnęłaś w
ramionach swojego ukochanego.
Minął rok od złożenia
obietnicy przez Luhana. Przez cały ten czas regularnie chodził do lekarza.
Widziałaś efekty. Nie był już taki zaborczy. Kiedy się denerwował wychodził do
drugiego pokoju, żeby się uspokoić. Nie uderzył Cię ani razu. Yeonrin i Sehun
byli z Ciebie dumni, zresztą jak reszta chłopaków zespołu. Luhan dzięki terapii
lepiej się skupiał na pracy.
Kiedy siedziałaś w
salonie, czytając jakiś magazyn, usłyszałaś krzyk Luhana dobiegający z
korytarza.
- Kochanie masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? – chłopak
usiadł obok Ciebie i przywitał się namiętnym pocałunkiem w usta.
- Yyyyyy… –
zamruczałaś, żyjąc jeszcze pocałunkiem, który miał miejsce przed chwilą.
- To dobrze. – Lulu zaśmiał się widząc Twoją reakcję.
- A czemu pytasz? –
spojrzałaś na niego, wracając po woli do rzeczywistości.
- Robimy spotkanie całego zespołu w wytwórni i każdy z nas zabiera
osobę towarzyszącą. – chłopak uśmiechnął się, po czym wstał. – Tylko ubierz się ładnie. – rzucił na
odchodne.
Zajechaliście przed
budynek wytwórni SM. Wysiadając, zauważyłaś Yeonrin z Sehunem, którzy szli w
waszą stronę. Przywitałaś się z przyjaciółką i jej chłopakiem. Luhan podszedł
do Ciebie, po czym weszliście do budynku. Przyjęcie było w wielkiej sali, gdzie
czekali na was już wszyscy. Okazało się, że chłopcy z zespołu chcieli świętować
zdobytą kolejną nagrodę na jakiejś ważnej gali. Bawiłaś się wspaniale, był
szampan dobra muzyka i Twój Luhan. Kiedy wszyscy siedzieliście przy ogromnym
stole, usłyszałaś wolną muzykę dobiegającą z głośników. Wtedy Luhan nachylił
się do Ciebie.
- Zatańczymy?
- No dobrze. –
uśmiechnęłaś się, pomimo zmęczenia jakie czułaś, spełniłaś prośbę swojego
chłopaka.
Tańczyliście na środku
parkietu, byliście na nim całkiem sami. Nagle Luhan zatrzymał się, spojrzałaś
na niego zdziwiona. Ten uklęknął i z kieszeni wyciągnął małe pudełeczko.
- Skarbie, jesteśmy ze sobą już dość długo, mieliśmy wzloty i upadki. -
zaczął niepewnie.
Patrzyłaś na niego z
niedowierzaniem.
- Wszyscy tu wiedzą jaka ___ jest dla mnie ważna. – spojrzał się na
wszystkich znajomych, wszyscy pokiwali głową.
Luhan popatrzył się w Twoje oczy.
- Więc ___, czy zechcesz uczynić mi przyjemność i zostaniesz moją żoną?
Zaparło Ci dech w piersiach,
pokiwałaś głową na ”tak”, bo nie mogłaś wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Luhan
wyciągnął śliczny pierścionek z pudełka i wsunął Ci go na palec, wstał po czym
złożył namiętny pocałunek na Twoich ustach. Cała sala zaczęła wiwatować i
klaskać.
- Saranghae. – Luhan szepnął Ci do ucha.
Odsunęłaś się od niego
i spojrzałaś mu prosto w oczy.
- Ja Ciebie też
kocham. – teraz to Ty zaskoczyłaś go namiętnym pocałunkiem.
Byłaś szczęśliwa.
Niczego więcej nie mogłabyś sobie w życiu zażyczyć. Miałaś mężczyznę, którego
kochałaś. Dzięki wspólnym przeżyciom i problemom, wiedziałaś jaka silna więź
was łączy. Wiedziałaś, że już zawsze będziesz go kochać.
___
Hejka wszystkim ;)
Scenariusz dla Ady Sebastianowicz. Myślę, że się spodoba ;3
Wybaczcie, że tak długo, ale ostatnio w szkole pełno kartkówek i sprawdzianów co wiąże się z brakiem czasu na pisanie czegokolwiek. Dzięki przeziębieniu miałam czas, żeby coś stworzyć.
Ten scenariusz powstał dzięki współpracy mojej i Justyny (serdecznie zapraszam na jej bloga). Było to dość spontaniczne. Miałyśmy już kiedyś w planach napisanie wspólnego scenariusza, ale jakoś nigdy nie miałyśmy czasu.
Tak... Luhan damski bokser. Oczywiście nie miałyśmy na celu obrazić Luhana. Chciałyśmy pokazać w tym scenariuszu prawdziwe życie. Że nie zawsze jest kolorowo i takie rzeczy mogą się zdarzyć i nawet wyglądający miło i uroczo chłopak może być zdolny do czegoś takiego.
Mam nadzieję, źe mnie nie znienawidzicie xD
Dziękuję za ponad 20000 wejść! <3 Kocham was. Nie obrażę się za wasze piękne komentarze, które dodają siły w pisaniu ;3
Tak skomentuję nasze dzieło.
OdpowiedzUsuńNo kufa podoba mi się bardzo :3
trzy tygodnie pisanie nie poszło na marne ♥
O matko, wspaniale wam to wyszło <3
OdpowiedzUsuńCudowne. <3 Nie spodziewałabym się agresji po Luhanie, ale pasowało mi to! Ja na miejscu bohaterki to bym go chyba rozszarpała jak by mnie uderzył, haha~. Ogólnie mi się podoba, życzę weny.
OdpowiedzUsuń/ Rin
Omona... Luluś damski bokser? Ja w to nie wierzę, przecież on jest taki... słodki, miły... No taki Lulu po prostu... Woooooow... Świetny, nawet się na Luhana wkurzyłam XD
OdpowiedzUsuńHwaiting!
Nigdy nie pomyślałabym o przedstawieniu Luhana jako damskiego boksera, ale o dziwo wpasował mi się xd Nie mogłam się oderwać od czytania. Boski scenariusz ♥♥♥
OdpowiedzUsuńhttp://exo-imagines-polska.blogspot.com/2014/03/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńHej,w sumie to pierwszy mój komentarz na Twojej stronie,ale chcę,żebyś wiedziała,że twoje scenariusze niesamowicie mi się podobają i w związku z tym postanowiłam Cię nominować ;)
Gratuluję tak świetnych pomysłów i tego,że za każdym razem udaje Ci się mnie odrywać z ziemi,gdy czytam twoje dzieła ;)
Trzymaj się cieplutko,sweetie i czekam na odpowiedzi ;)
Super. Świetne opowiadanie
OdpowiedzUsuń59 year old Senior Editor Arri Marquis, hailing from Gaspe enjoys watching movies like "Snows of Kilimanjaro, The (Neiges du Kilimandjaro, Les)" and amateur radio. Took a trip to Palmeral of Elche and drives a Beretta. przekieruj do tych gosci
OdpowiedzUsuń