1 września 2013

Teen Top (L.Joe) - Gdy jesteście tylko przyjaciółmi


Było chłodne jesienne popołudnie, a Ty byłaś właśnie w centrum . Uwielbiałaś tam być. Gdy inni woleli ciszę, Ty byłaś tą, która kochała hałas. Nie wyobrażałaś sobie życia gdzieś na końcach miasta. Dla Ciebie liczyły się wielkie budowle i zgiełk ulic. Nic na to nie poradzisz. Wychowałaś się w wielkiej i głośniej rodzinie. Nie mogłaś powiedzieć, że masz ich dość. Rodzina i przyjaciele byli dla Ciebie najważniejsi.
Poczułaś wibrację w kieszeni.
- Yoboseyo? – odebrałaś bez zastanowienia.
- Cześć ___. – usłyszałaś znajomy głos.
- Cześć oppa. – powiedziałaś uradowana.
- Mama mówi, żebyś przyszła na kolację.
- Okej. Będę przed osiemnastą.
- Arraso, tylko nie zapomnij. – zaśmiał się.
- Nie zapomnę! – powiedziałaś i się rozłączyłaś.
Spojrzałaś na zegarek. Byłą dopiero szesnasta. Masz jeszcze czas pokręcić się po sklepach.
Twoi rodzice pracowali całymi dniami, do tego ciągłe delegacje, przez co zostawałaś w domu sama. 
Nie mogłabyś zapomnieć kolacji w domu Twojego przyjaciela. A mianowicie L.Joe w którym byłaś zakochana na zabój od początków waszej znajomości. Fakt, zapominałaś wielu rzeczy. Na przykład zjeść śniadania, zabrać pieniędzy z domu, czy nakarmić rybki. Taka już byłaś.
Gdy już weszłaś do wszystkich sklepów, które Cię interesowały miałaś iść prosto do domu przyjaciela. Miałaś, ale zobaczyłaś uroczą herbaciarnie. Nie mogłaś się powstrzymać i weszłaś do niej. Pomyślałaś, że koniecznie musisz tutaj przyjść z L.Joe.
Po namyśle i radach pani pracującej w herbaciarni kupiłaś paczkę owocowej herbaty. Miałaś ochotę ją zaparzyć i poczytać jakąś książkę. Starsza pani, która tutaj pracowała była bardzo miła i nawet dała Ci filiżankę herbaty na rozgrzanie.
Zerknęłaś na godzinę. Omo! Za dziesięć minut byłą osiemnasta. Rzuciłaś się biegiem w stronę domu L.Joe.
Byłaś pod domem punkt osiemnasta. Zapukałaś do drzwi.
- Wchodź. – zaśmiał się L.Joe widząc Cię zdyszaną.
- Byłabym wcześniej, ale znalazłam uroczą herbaciarnię i grzechem było by nie wejść.
- To musisz mnie kiedyś tam zabrać.
- Jasne. – odpowiedziałaś z uśmiechem wchodząc do salonu. – Gdzie ciocia i wujek? – spytałaś gdy ich nie zastałaś.
- Tata zrobił mamie niespodziankę i zabrał ją do kina.
- Jak fajnie. – powiedziałaś rzucając się na kanapę. – Taż tak chcę. – dodałaś pod nosem.
- Jak chcesz możemy się kiedyś wybrać. – usłyszałaś z kuchni.
Zarumieniłaś się. Nie wiedziałaś, że to słyszy.
- P-pewnie.
- A teraz chodź mi pomóż zrobić kolację.
Wygramoliłaś się z kanapy i poszłaś do kuchni. L.Joe stał z kartką w ręku.
- Mamy zrobić spaghetti… - powiedział i spojrzał na blat kuchenny, gdzie leżały składniki.
Wzięłaś makaron i rozpakowałaś go. Wsypałaś go do garnka i nastawiłaś gaz. Potem wzięłaś do ręki pomidory i umyłaś je.
- Wiesz co ro… - przerwał widząc jak kroisz pomidory.
- Wyciągnij garnek na sos. – oznajmiłaś gdy skończyłaś kroić.
L.Joe patrzył na Ciebie z uśmiechem.
- Co? – spytałaś zdziwiona.
- Nic, tylko ślicznie wyglądasz jak kroisz pomidory. – odpowiedział z uśmiechem.
- A Ty ślicznie byś wyglądał gdybyś dał mi ten garnek. – powiedziałaś i wystawiłaś język.
Gdy skończyliście gotować, zjedliście spore porcje przed telewizorem.
- Omo… Jestem taka pełna… - powiedziałaś leżąc na ziemi. – Chyba zaraz skonam…
- ___, trzymaj się… - wystękał Byunghun.
- J-ja… J-ja… - powiedziałaś i wyciągnęłaś do niego rękę.
- Już do Ciebie idę ___! – zaczął się do Ciebie czołgać.
- Oppa… Też widzisz to światło? –spytałaś patrząc na sufit.
- Nie, ___! – krzyknął i złapał cię za rękę. – Spójrz na mnie! – dodał i obrócił Twoją głowę.
Patrzyłaś na niego nieprzytomnym wzrokiem, widząc jego spanikowany wyraz twarzy.
- Już dobrze… - szepnęłaś.
- ___...
Przymknęłaś oczy.
- Nie! ___, nie zostawiaj mnie! – krzyknął i potrząsnął tobą.
- A co tu się dzieje? – usłyszeliście głos mamy L.Joe.
Spojrzeliście na siebie, potem na nią i znowu na siebie. Wybuchnęliście śmiechem.
- Znowu odgrywaliście scenki z dram? – spytała i zaczęła się śmiać. – Jesteście strasznie zgrani.
Wstałaś z podłogi i powiedziałaś, że będziesz się zbierać.
- Zostań, już jest późno. – powiedziała ciocia.
- Nie, zaplanowałam noc z dramami. – odpowiedziałaś z uśmiechem.
- Dawno tutaj nie spałaś. – dodała. – Na pewno nie zostaniesz?
- Mam zaległości odcinkowe. – skłamałaś.
No właśnie. Nie spałaś tutaj odkąd uświadomiłaś sobie, że podoba Ci się L.Joe.
- No dobrze. – ustąpiła.
- Odprowadzę Cię. – zaproponował L.Joe.
Pożegnałaś się z ciocią i wujkiem i wyszliście z domu.
Droga szybko zleciała, gdy śmialiście się ze wszystkiego co wpadło wam do głowy.
- Co powiesz na to kino w piątek? – spytał.
- Może być. – odpowiedziałaś z uśmiechem.
- To do zobaczenia. – powiedział i przytulił się do Ciebie na pożegnanie.
Gdy weszłaś do domu, od razu poszłaś się wykąpać. Siedząc w wannie rozmyślałaś nad waszym wypadem do kina. W co powinnaś się ubrać? Jak się uczesać? Powinnaś się pomalować?
Ahg… ___ to tylko wypad przyjaciół do kina…
Do waszego spotkania zostały trzy dni. Miałaś wrażenie, że ciągną się w nieskończoność. Przez te trzy dni przesiedziałaś w herbaciarni, czytając książki, popijając pyszną herbatę i rozmawiając z właścicielką. Zaprzyjaźniłaś się z nią. Była bardzo miła. Pokochałaś to miejsce.
Był już piątek. Umówiłaś się z L.Joe o siedemnastej przed Twoim domem.
Włosy spięłaś w koka. Stwierdziłaś, że nie będziesz eksperymentować z makijażem. Machnęłaś tylko bezbarwnym błyszczykiem usta.
Ubrałaś czarne leginsy i długi sweter do tego kozaki przed kolano i skurzaną kurtkę. Przejrzałaś się w lustrze i stwierdziłaś, że jest ok.
Gdy wyszłaś przed dom L.Joe już tam czekał.
- Wyglądasz bosko. – powiedział i Cię przytulił.
- Komawo. – odpowiedziałaś. – Ty też.
L.Joe niebezpiecznie zbliżył się do Twoich ust.
- Masz błyszczyk? – spytał po chwili.
- T-tak… - odpowiedziałaś cała czerwona.
- Pasuje Ci. – dodał z uśmiechem. – Idziemy już? – spytał i wystawił do Ciebie rękę.
Gdy ułożyłaś sobie w głowie co właściwie się stało, chwyciłaś go nie śmiało za rękę i poszliście w stronę kina.
- I on wtedy skoczył! – zaśmiałaś się.
- To było najlepsze! – wtórował Ci Byunghun.
Śmialiście się jak opętani. Staliście pod kinem z dziesięć minut śmiejąc się.
- Może pójdziemy na herbatę. – zaproponowałaś gdy zrobiło Ci się zimno.
- Jasne. – powiedział i skierowaliście się w stronę herbaciarni.
Po drodze nadal śmialiście się z filmu. Jeszcze żaden film was tak nie rozśmieszył.
- Dobry wieczór. – powiedziałaś i pokłoniłaś się właścicielce.
- Dobry wieczór. – odpowiedziała Ci z uśmiechem.
Pokierowałaś L.Joe na swoją ulubioną kanapę. Ściągaliście kurtki i usiedliście.
- Jaką chcesz herbatę? – spytałaś po przejrzeniu karty.
- Nie wiem, za dużo tutaj tego. – odpowiedział z uśmiechem. – Ty mi wybierz.
Wstałaś i podeszłaś do właścicielki.
- Co podać ___? -  spytała.
- Ajumma, jest jeszcze ta herbata owocowa?
- Tak.
- To poproszę dwie.
- To jest ten Twój przyjaciel? – spytała z uśmiechem parząc herbatę. – Przystojny.
- Wiem. – westchnęłaś.
- Powiedz mu co czujesz. – powiedziała podając Ci filiżanki.
- Nie… Nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni. No, bo jak on nie patrzy na mnie tak jak ja na niego? – ostatnie zdanie prawie szepnęłaś.
Podziękowałaś za herbatę i podeszłaś do L.Joe.
- Mmm… Ładnie pachnie. – powiedział kiedy położyłaś przed nim filiżankę. – Komawo.
- Owocowa. Na pewno Ci zasmakuje.
Patrzyłaś wyczekująco na niego, kiedy kosztował herbaty.
- Pyszna! – powiedział z uśmiechem.
I tak zaczęliście się spotykać w tej uroczej herbaciarni. Odtąd herbaciarnia stała się waszym miejscem. Tylko Twoim i Twojego oppy.
Minął niecały miesiąc odkąd przyprowadziłaś tutaj L.Joe.
Umówiliście się z L.Joe na wieczór filmów u Ciebie w domu.
Kupiłaś dużo popcornu i żelków. L.Joe miał zająć się filmami.
Bardzo lubiłaś takie wieczory. Śmialiście się, baliście się a nawet nieraz płakaliście, gdy oglądaliście razem filmy.
Usłyszałaś pukanie do drzwi. Pobiegłaś je otworzyć.
- Cześć oppa. – powiedziałaś i pocałowałaś go w policzek.
Można powiedzieć, ze wasze relacje poprawiły się od ostatniego czasu. Byłaś śmielsza wobec niego i już nie traciłaś głowy, gdy Cię przytulał czy był bardzo blisko.
- Cześć. – odpowiedział zgrzytając zębami.
- Jesteś strasznie zimny. – powiedziałaś, gdy weszliście do salonu. – Zrobię Ci gorącej czekolady.
- Zawsze wiesz o czym marzę.
- Bo znam Cię na wylot. – zaśmiałaś się.
Gdy L.Joe rozgrzał się odłożył kubek i spojrzał na Ciebie z poważną miną.
- Chciałbym powiedzieć Ci coś ważnego. – powiedział po krótkiej chwili ciszy.
- Mów. – powiedziałaś z pełną buzią żelek.
Lekko się uśmiechną i popatrzył Ci prosto w oczy.
- ___, zacząłem się z kimś spotykać…
Momentalnie przestałaś przeżuwać żelki w buzi i spojrzałaś na niego zdezorientowana.
L.Joe ma dziewczynę? Ale wae?
- Chciałem Ci powiedzieć, bo traktuję Cię jak siostrę i… - przerwał widząc Twoją smutną minę. – Nie cieszysz się? – spytał i spojrzał na podłogę.
- Ani! Cieszę się i to bardzo. – powiedziałaś wymuszając uśmiech.
- Przecież widzę, że nie…
- Naprawdę, tylko zaskoczyłeś mnie tym… - skłamałaś.
- Chincha? – spytał z lekkim uśmiechem. – Musisz ją poznać.
Pokiwałaś głową na zgodę.
- Dobra, zaczynamy oglądać filmy. – powiedziałaś i włączyłaś pierwszy lepszy film.
Oparłaś się o L.Joe a on objął Cię ramieniem. Okazało się, że włączyłaś komedię romantyczną. Właśnie leciała scena, gdy główny bohater wyznawał miłość kobiecie swojego życia.
- Kocham Cię oppa… - szepnęłaś i wtuliłaś się w niego bardziej.
- Ja Ciebie też… - powiedział całując Cię w głowę. – Zawszę będziesz moją małą siostrzyczką… - dodał.
No właśnie. Będziesz tylko jego siostrzyczką…
Momentalnie popłynęły Ci łzy. Starłaś je lekko dłonią, żeby L.Joe tego nie zauważył.
- ___, Ty płaczesz? – spytał zmartwiony.
- Tak. – zaśmiałaś się sztucznie. – Ta scena mnie bardzo wzruszyła… - dodałaś po chwili.
- Aish… Te kobiety. – zaśmiał się.
- Ne…
Tak bardzo chciałaś teraz płakać. Już całkowicie odechciało Ci się oglądać filmów. Teraz chciałaś przykryć się kołdrą i płakać.
- Było naprawdę fajnie. – powiedział L.Joe.
- Yhym… - pokiwałaś głową. – Musimy to kiedyś powtórzyć.
- Następnym razem wezmę horrory, żebyś już nie płakała. – zaśmiał się.
- Koniecznie. – powiedziałaś z uśmiechem.
Gdy tylko wyszedł, zsunęłaś się na ziemię i zaczęłaś płakać.
Od czasu kiedy L.Joe miał dziewczynę rzadziej się z nim spotykałaś. Już nie widywaliście się w herbaciarni tak często jak kiedyś. Bardzo za tym tęskniłaś. A gdy już spotykałaś się z L.Joe to tylko na chwilę, bo szedł się spotkać z nią. Ogh… Ja Ty jej teraz nienawidziłaś… Mimo, że jeszcze nie miałaś okazji jej poznać…
Pewnego dnia, po dwóch tygodniach bez rozmowy z Byunghunem, dostałaś od niego smsa.
„Spotkamy się jutro w herbaciarni? xD Dawno się nie widzieliśmy”
Uśmiechnęłaś się. Bardzo chciałaś się z nim spotkać. Pogadać tak jak kiedyś. Napić się herbaty owocowej. Pośmiać się, powygłupiać… A przede wszystkim być z nim. Popatrzeć na jego uśmiechniętą twarz.
„Może być o szesnastej? ^_^”
Nie musiałaś długo czekać na odpowiedź.
„Jasne. To do jutra <3”
„Do jutra <3”
Następnego dnie wstałaś rano z wielkim uśmiechem. Wydawało Ci się, że czas stoi w miejscu. Może dlatego, ze ciągle sprawdzałaś godzinę. 
Nie mogłaś dłużej usiedzieć w domu i wyszłaś przed czasem. Pomyślałaś, że szybciej czasu minie Ci na rozmowie z ajummą.
- Dzień dobry! - zawołałaś, gdy tylko weszłaś do herbaciarni.
- Cześć ___. - przywitała Cię. - Widzę, że jesteś w dobrym humorze. 
- Dzisiaj umówiłam się z L.Joe. Nie rozmawialiśmy od ponad dwóch tygodni.
Zaczęłyście rozmawiać. Od dawna nie byłaś tak szczęśliwa. Potrzebowałaś takiej ciepłej rozmowy. A ajumma, bardzo dobrze Cię rozumiała. Chyba wreszcie znalazłaś swoje miejsce.
Usłyszałaś, że ktoś wchodzi do środka. Odwróciłaś się na krześle i ujrzałaś L.Joe. Od razu rzuciłaś mu się na szyję.
- Stęskniłem się za Tobą mała. - szepnął Ci do ucha.
- Ja za Tobą też.
Zamówiliście herbatę i zaczęliście rozmawiać. Teraz zrozumiałaś jak bardzo brakowało Ci L.Joe. Jego głosu, dotyku i wszystkiego innego.
Nie rozmawialiście o tym co robiliście w tym czasie kiedy się nie widzieliście. Wspominaliście wasze dzieciństwo i różne śmieszne sytuację z waszego życia.
- Słuchaj ___. - powiedział poważniej.
Popatrzyłaś na niego z uśmiechem.
- Chciałbym Ci w końcu przedstawić ___.
- Kiedy? 
Chciałaś się przygotować na wasze spotkanie. W końcu nie codziennie poznaję się dziewczynę swojego najlepszego przyjaciela w którym kochasz się od dawna.
- Zaprosiłem ją tutaj... - powiedział cicho.
Zakrztusiłaś się herbatą.
Co? Jak on mógł... Przecież to jest wasze miejsce... 
- Gwenchana? - spytał zaniepokojony.
- Ne... Wszystko w porządku...
Po niecałych pięciu minutach ktoś wszedł do herbaciarni. Spojrzałaś w stronę wejścia, a Twoim oczom ukazała się śliczna brunetka o długich włosach. 
Byunghun wstał i podszedł do niej. Pocałował ją na przywitanie i przyprowadził do stolika.
- To jest ___. - przedstawił Ci ją.
- Miło mi Cię poznać. - powiedziała z uśmiechem wyciągając do Ciebie rękę. - Tyle o Tobie słyszałam ___ i nie mogłam się doczekać, aż Ciebie poznam.
- Mi też jest miło. - podałaś jej rękę. 
Zaczęliście rozmawiać. A raczej oni, bo Ty tylko im się przyglądałaś i odpowiadałaś na pytania. Widziałaś uśmiechniętą twarz L.Joe, który obejmował ją ramieniem. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo Cię rani.
- A pamiętasz wtedy... - zaśmiała się ___.
- Tak. - L.Joe również nie mógł się powstrzyma od śmiechu.
- Dość! - powiedziałaś i walnęłaś ręką w stolik.
Uśmiech z ich twarzy momentalnie znikł, a Ty chwyciłaś kurtkę i wybiegłaś na zewnątrz.
- ___! Stój! - wołał za Tobą L.Joe.
Olałaś jego wołanie i biegłaś dalej. L.Joe Cię dogonił i złapał za rękę.
- Co się stało? - spytał zdezorientowany.
- Jak mogłeś! - krzyknęłaś zalana łzami. - To było nasze miejsce!
- Myślałem, że...
- Co myślałeś?! - przerwałaś mu. - Myślałeś, że marzę o tym, żeby ją poznać?!
Nic nie odpowiedział tylko patrzył na Ciebie nie wiedząc o co Ci chodzi. 
- Tak naprawdę to nie chciałam jej nigdy poznać! Nienawidzę jej!
- Ale mówiłaś, że chcesz...
- A co Ci miałam powiedzieć?! "Przepraszam oppa, ale nie chcę jej znać"?! Przecież Ty byłeś taki szczęśliwy, gdy o niej mówiłeś. Jak mogłabym powiedzieć coś takiego...
- Nie rozumiem... Dlaczego jej nie nawidzisz?
- Bo Cię kocham!
- Przecież wiem, ja Ciebie też kocham, ale to nie jest powód żebyś tak reagowała...
- Nie kocham Cię jak brata!
- C-co? Co powiedziałaś?
- Dobrze słyszałeś... - dodałaś cicho. 
Patrzyłaś na niego przez mgłę.
- Pabo! - rzuciłaś po chwili i pobiegłaś w stronę domu.
Nie chciałaś mu tego powiedzieć. Po prostu puściły Ci nerwy i nie kontrolowałaś tego co mówisz. On wszystko zniszczył... Nie! To Ty wszystko zniszczyłaś ___...
Następnego dnia nie odbierałaś telefonów od nikogo. Po prostu wyłączyłaś telefon i przeleżałaś cały dzień w łóżku. Nie miałaś ochoty na nic. Siły też Ci brakowało po przepłakanej nocy. 
Tak przeleciały cztery dni, a Ty nadal nie wychodziłaś z pokoju. Ale musiałaś w końcu wyjść. Ogarnęłaś się szybko i poszłaś na spacer. Błądziłaś uliczkami, aż w końcu doszłaś do herbaciarni. Nie wiesz nawet jak, bo nie miałaś najmniejszej ochoty tutaj być. 
Weszłaś bez słowa i podeszłaś do barku, za którym stała starsza pani.
- Co się stało ___? - spytała zaniepokojona. 
Popatrzyłaś na nią ze łzami w oczach.
- Nie płacz skarbie. - powiedziała łagodnie i pogłaskała Cię po policzku. 
- Jak on mógł ajumma? - spytałaś zachrypniętym głosem. 
- Nie przejmuj się...
- W ogóle mu na mnie nie zależy...
- Nie prawda. - zaprzeczyła, a Ty spojrzałaś na nią zadziwiona. - Przychodzi tutaj codziennie i pyta się o Ciebie. I po prostu na Ciebie czeka.
- To niech czeka wieczność. - powiedziałaś a łza spłynęła Ci po policzku. 
Usłyszałaś, że ktoś wchodzi do środka. Obróciłaś się i zobaczyłaś smutnego L.Joe rozglądającego się po pomieszczeniu. Szybko przeszłaś przez barek i skryłaś się pod nim.(Jak w matrxsie xDD Przepraszam nie mogłam się powstrzymać)
- Dzień dobry. - powiedział podchodząc do barku. 
- Dzień dobry. - odpowiedziała ajumma.
- Była tutaj może dzisiaj? - spytał z nadzieją w głosie.
- Nie... - skłamała wycierając szklanki.
- Już nie wiem co robić... - powiedział smutny. - Nie odbiera nawet telefonu...
- Daj jej trochę czasu. - uśmiechnęła się do niego czule.
- Rozumiem... - podziękował i wyszedł.
- Widzisz? - spytała po chwili. - Zależy mu na Tobie.
Pokiwałaś głową i skuliłaś się w kulkę. Pewnie robi to z litości. Albo chce Ci powiedzieć, że już nie chce się z Tobą przyjaźnić...
Postanowiłaś wyjechać do babci na parę dni. Może zapomnisz o L.Joe. 
U babci się trochę się rozluźniłaś, ale nadal nie zapomniałaś o L.Joe. Jak mogłeś? Przecież był Twoim najlepszym przyjacielem i miłością Twojego życia... Przynajmniej babcia nie pytała Cię o nic... 
Po miesiącu bycia u babci przyjechałaś z powrotem do domu. Jak zwykle nikogo w nim nie było. Miałaś ochotę na ramen. Przeszukałaś wszystkie półki w kuchni, ale nie znalazłaś tego co chciałaś. Postanowiłaś wyjść do sklepu.
Ach jak brakowało Ci zgiełku dużego miasta. Miesiąc spędziłaś w małym miasteczku.
Jak zwykle Twoje zakupy nie skończyły się tylko na ramenie.
Sprzedawca był tak miły, że otworzył Ci drzwi.
- Do widzenia. - pokłoniłaś się z uśmiechem z pełną torbą w rękach.
Pech chciał, że gdy miałaś już odchodzić wpadłaś na kogoś i wszystko wysypało Ci się s torby. 
- Przepraszam. - usłyszałaś znajomy głos.
- Ani, to ja przepraszam. - powiedziałaś i popatrzałaś na osobę na którą wpadłaś, która zaczęła zbierać Twoje zakupy. 
Zatkało Cie. To był L.Joe.
- L.Joe... - powiedziałaś cicho.
Byunghun skamieniał. Spojrzał na Ciebie.
-___...
Zaczęłaś pośpiesznie zbierać zakupy w efekcie czego znowu wszystkie wysypały się na ziemię.
- Czekaj... Pomogę Ci..
Kiwnęłaś głową i poszłaś razem z L.Joe w stronę Twojego domu.
- Chcesz herbaty? - spytałaś gdy weszliście do środka.
- Nie, dzięki.
Usiedliście w ciszy na kanapie. Dobrze wiedziałaś co teraz będzie.
- Chciałam Cię przeprosić... - powiedziałaś po chwili. - Poniosło mnie i za dużo powiedziałam...
- Zerwałem z ___. - przerwał Ci.
- Co? Ale czemu? - spytałaś zdziwiona.
- Bo jej nie kochałem. 
- To czemu z nią byłeś? - byłaś coraz bardziej zdziwiona.
- Bo... Bo nie mogłem być z Tobą... - powiedział patrząc Ci prosto w oczy. 
C-co?
- Od zawszę patrzyłem na Ciebie jak na dziewczynę. Nigdy nie widziałem w Tobie siostry... A jak jeszcze powiedziałaś mi co czujesz...
- Nie żartuj tak. - powiedziałaś złą i wstałaś z kanapy.
- Nie żartuję. - powiedział i złapał Cie za rękę. - Naprawdę Cię kocham... - uśmiechnął się lekko.
Patrzyłaś na niego zszokowana. Czyli, że on Cię na prawdę kochał...
- Chciałem Ci powiedzieć od razu, ale byłem zbyt zszokowany i nie mogłem w to uwierzyć. Dzwoniłem, ale nie odbierałaś... - powiedział przytulając Cię. - Tak bardzo tęskniłem. - szepnął Ci do ucha jakby zaraz miał się popłakać.
- Ja też. - powiedziałaś i odwzajemniłaś uścisk.
L.Joe odsunął się lekko i pocałował Cię w usta. Pocałował Cię czule i namiętnie. 
Gdy się odsunął spojrzał Ci prosto w oczy. Lekko się wahał, ale po chwili powiedział jedno magicznie zdanie.
- Zostaniesz ze mną na zawsze ___?
Nie wiedziałaś co powiedzieć. Zaskoczył Cię tym kompletnie.
- Tak. - powiedziałaś po chwili z uśmiechem i pocałowałaś go.


__
Hejka :D Omo! Tak bardzo się nad tym męczyłam. Nie uważam, że wyszło najlepiej (chociaż parę scen mi się podobało xD), a do tego końcówka jest tak wymuszona... No, ale trudno xDD Niech wam się przynajmniej podoba. A szczególnie Lala Love ^_^ Nie umiałam napisać sceny ślubu... Jakoś nie podchodziła mi szczególnie.
Mój World mnie nie słucha i robi mi różne czcionki >.< Tutaj też się nie da tego ogarnąć... 

10 komentarzy:

  1. Cudny (^_^) strasznie spodobała mi się scenka z odgrywaniem ról z dram XD no i ta z Matrixem mnie rozwaliła... Niby poważna scena, a ja rechotałam jak głupia...
    Czekam na nastęlny :3
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Scena wyjęta z dramy - epicka XD
    Wszystkie opisy pasują do Love Lala, więc na banG jej się spodoba ^_^
    Scenariusz wyszedł wspaniały i oczywiście czekam na więcej!
    HWAITING! ^3^

    OdpowiedzUsuń
  3. Omo!
    Jest świetny! To takie słodkie *.*
    I przez Ciebie naszła mnie ochota na herbatę. xd
    Dużo weny życzę ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku *..* Cudowne *..* Też najbardziej podobała mi się scenka z dramą xDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Co mogę więcej napisać? W powyższych komentarzach jest wszystko co chciałam napisać :D Jedyne co mi pozostało to życzyć ci weny i czekać na kolejny scenariusz ;3 Hwaiting ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  7. Emm no to dostałam rozkaz skomentowania a więc... OMO TAKIE CUDOWNE ŚWIETNE BOSKIE jak zawsze xD SPAZM SPAZM SPAZM i takie tam... xDD

    OdpowiedzUsuń
  8. Zakochałam się. Po prostu cudowne. Scena z dramami i matrixem rozśmieszyła mnie na maxa. Cudownie piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy11:12 PM

    Scenariusz jest naprawdę boski, bardzo dobrze się czytało ;) Podoba mi się Twój styl pisania i pomysły. Pisz coraz więcej i coraz dłużej ;D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń