Było chłodne jesienne popołudnie, a Ty
byłaś właśnie w centrum . Uwielbiałaś tam być. Gdy inni woleli ciszę, Ty byłaś
tą, która kochała hałas. Nie wyobrażałaś sobie życia gdzieś na końcach miasta.
Dla Ciebie liczyły się wielkie budowle i zgiełk ulic. Nic na to nie poradzisz.
Wychowałaś się w wielkiej i głośniej rodzinie. Nie mogłaś powiedzieć, że masz
ich dość. Rodzina i przyjaciele byli dla Ciebie najważniejsi.
Poczułaś wibrację w kieszeni.
- Yoboseyo? – odebrałaś bez
zastanowienia.
- Cześć ___. – usłyszałaś znajomy głos.
- Cześć oppa. – powiedziałaś
uradowana.
- Mama mówi, żebyś
przyszła na kolację.
- Okej. Będę przed osiemnastą.
- Arraso, tylko nie
zapomnij. – zaśmiał
się.
- Nie zapomnę! – powiedziałaś i się
rozłączyłaś.
Spojrzałaś na zegarek. Byłą dopiero
szesnasta. Masz jeszcze czas pokręcić się po sklepach.
Twoi rodzice pracowali całymi dniami,
do tego ciągłe delegacje, przez co zostawałaś w domu sama.
Nie mogłabyś
zapomnieć kolacji w domu Twojego przyjaciela. A mianowicie L.Joe w którym byłaś
zakochana na zabój od początków waszej znajomości. Fakt, zapominałaś wielu
rzeczy. Na przykład zjeść śniadania, zabrać pieniędzy z domu, czy nakarmić
rybki. Taka już byłaś.
Gdy już weszłaś do wszystkich
sklepów, które Cię interesowały miałaś iść prosto do domu przyjaciela. Miałaś,
ale zobaczyłaś uroczą herbaciarnie. Nie mogłaś się powstrzymać i weszłaś do
niej. Pomyślałaś, że koniecznie musisz tutaj przyjść z L.Joe.
Po namyśle i radach pani pracującej w
herbaciarni kupiłaś paczkę owocowej herbaty. Miałaś ochotę ją zaparzyć i
poczytać jakąś książkę. Starsza pani, która tutaj pracowała była bardzo miła i
nawet dała Ci filiżankę herbaty na rozgrzanie.
Zerknęłaś na godzinę. Omo! Za
dziesięć minut byłą osiemnasta. Rzuciłaś się biegiem w stronę domu L.Joe.
Byłaś pod domem punkt osiemnasta.
Zapukałaś do drzwi.
- Wchodź. – zaśmiał się L.Joe widząc Cię
zdyszaną.
- Byłabym wcześniej, ale znalazłam
uroczą herbaciarnię i grzechem było by nie wejść.
- To musisz mnie kiedyś
tam zabrać.
- Jasne. – odpowiedziałaś z uśmiechem
wchodząc do salonu. – Gdzie ciocia i wujek? – spytałaś gdy ich nie zastałaś.
- Tata zrobił mamie
niespodziankę i zabrał ją do kina.
- Jak fajnie. – powiedziałaś rzucając
się na kanapę. – Taż tak chcę. – dodałaś pod nosem.
- Jak chcesz możemy się
kiedyś wybrać. –
usłyszałaś z kuchni.
Zarumieniłaś się. Nie wiedziałaś, że
to słyszy.
- P-pewnie.
- A teraz chodź mi
pomóż zrobić kolację.
Wygramoliłaś się z kanapy i poszłaś
do kuchni. L.Joe stał z kartką w ręku.
- Mamy zrobić
spaghetti… -
powiedział i spojrzał na blat kuchenny, gdzie leżały składniki.
Wzięłaś makaron i rozpakowałaś go.
Wsypałaś go do garnka i nastawiłaś gaz. Potem wzięłaś do ręki pomidory i umyłaś
je.
- Wiesz co ro… - przerwał widząc jak kroisz
pomidory.
- Wyciągnij garnek na sos. – oznajmiłaś
gdy skończyłaś kroić.
L.Joe patrzył na Ciebie z
uśmiechem.
- Co? – spytałaś zdziwiona.
- Nic, tylko ślicznie
wyglądasz jak kroisz pomidory. – odpowiedział z uśmiechem.
- A Ty ślicznie byś wyglądał gdybyś
dał mi ten garnek. – powiedziałaś i wystawiłaś język.
Gdy skończyliście gotować, zjedliście
spore porcje przed telewizorem.
- Omo… Jestem taka pełna… -
powiedziałaś leżąc na ziemi. – Chyba zaraz skonam…
- ___, trzymaj się… - wystękał Byunghun.
- J-ja… J-ja… - powiedziałaś i wyciągnęłaś
do niego rękę.
- Już do Ciebie idę
___! – zaczął się do Ciebie czołgać.
- Oppa… Też widzisz to światło?
–spytałaś patrząc na sufit.
- Nie, ___! – krzyknął i złapał cię za rękę. – Spójrz na mnie! – dodał i obrócił
Twoją głowę.
Patrzyłaś na niego nieprzytomnym
wzrokiem, widząc jego spanikowany wyraz twarzy.
- Już dobrze… - szepnęłaś.
- ___...
Przymknęłaś oczy.
- Nie! ___, nie
zostawiaj mnie! –
krzyknął i potrząsnął tobą.
- A co tu się dzieje? – usłyszeliście głos mamy L.Joe.
Spojrzeliście na siebie, potem na nią
i znowu na siebie. Wybuchnęliście śmiechem.
- Znowu odgrywaliście
scenki z dram? –
spytała i zaczęła się śmiać. – Jesteście
strasznie zgrani.
Wstałaś z podłogi i powiedziałaś, że
będziesz się zbierać.
- Zostań, już jest
późno. – powiedziała
ciocia.
- Nie, zaplanowałam noc z dramami. –
odpowiedziałaś z uśmiechem.
- Dawno tutaj nie
spałaś. – dodała. – Na pewno nie zostaniesz?
- Mam zaległości odcinkowe. –
skłamałaś.
No właśnie. Nie spałaś tutaj odkąd uświadomiłaś sobie, że podoba Ci się L.Joe.
- No dobrze. – ustąpiła.
- Odprowadzę Cię. – zaproponował L.Joe.
Pożegnałaś się z ciocią i wujkiem i
wyszliście z domu.
Droga szybko zleciała, gdy śmialiście
się ze wszystkiego co wpadło wam do głowy.
- Co powiesz na to kino w piątek? –
spytał.
- Może być. – odpowiedziałaś z
uśmiechem.
- To do zobaczenia. – powiedział i przytulił się do
Ciebie na pożegnanie.
Gdy weszłaś do domu, od razu poszłaś
się wykąpać. Siedząc w wannie rozmyślałaś nad waszym wypadem do kina. W co
powinnaś się ubrać? Jak się uczesać? Powinnaś się pomalować?
Ahg… ___ to tylko wypad przyjaciół do
kina…
Do waszego spotkania zostały trzy
dni. Miałaś wrażenie, że ciągną się w nieskończoność. Przez te trzy dni
przesiedziałaś w herbaciarni, czytając książki, popijając pyszną herbatę i
rozmawiając z właścicielką. Zaprzyjaźniłaś się z nią. Była bardzo miła. Pokochałaś
to miejsce.
Był już piątek. Umówiłaś się z L.Joe
o siedemnastej przed Twoim domem.
Włosy spięłaś w koka. Stwierdziłaś,
że nie będziesz eksperymentować z makijażem. Machnęłaś tylko bezbarwnym
błyszczykiem usta.
Ubrałaś czarne leginsy i długi sweter
do tego kozaki przed kolano i skurzaną kurtkę. Przejrzałaś się w lustrze i
stwierdziłaś, że jest ok.
Gdy wyszłaś przed dom L.Joe już
tam czekał.
- Wyglądasz bosko. – powiedział i Cię przytulił.
- Komawo. – odpowiedziałaś. – Ty też.
L.Joe niebezpiecznie zbliżył się do
Twoich ust.
- Masz błyszczyk? – spytał po chwili.
- T-tak… - odpowiedziałaś cała
czerwona.
- Pasuje Ci. – dodał z uśmiechem. – Idziemy już? – spytał i wystawił do
Ciebie rękę.
Gdy ułożyłaś sobie w głowie co
właściwie się stało, chwyciłaś go nie śmiało za rękę i poszliście w stronę
kina.
- I on wtedy skoczył! – zaśmiałaś
się.
- To było najlepsze! – wtórował Ci Byunghun.
Śmialiście się jak opętani. Staliście
pod kinem z dziesięć minut śmiejąc się.
- Może pójdziemy na herbatę. –
zaproponowałaś gdy zrobiło Ci się zimno.
- Jasne. – powiedział i skierowaliście się w
stronę herbaciarni.
Po drodze nadal śmialiście się z
filmu. Jeszcze żaden film was tak nie rozśmieszył.
- Dobry wieczór. – powiedziałaś i
pokłoniłaś się właścicielce.
- Dobry wieczór. – odpowiedziała Ci z uśmiechem.
Pokierowałaś L.Joe na swoją ulubioną
kanapę. Ściągaliście kurtki i usiedliście.
- Jaką chcesz herbatę? – spytałaś po przejrzeniu
karty.
- Nie wiem, za dużo
tutaj tego. –
odpowiedział z uśmiechem. – Ty mi
wybierz.
Wstałaś i podeszłaś do właścicielki.
- Co podać ___? -
spytała.
- Ajumma, jest jeszcze ta herbata
owocowa?
- Tak.
- To poproszę dwie.
- To jest ten Twój
przyjaciel? –
spytała z uśmiechem parząc herbatę. –
Przystojny.
- Wiem. – westchnęłaś.
- Powiedz mu co
czujesz. –
powiedziała podając Ci filiżanki.
- Nie… Nie chcę zniszczyć naszej
przyjaźni. No, bo jak on nie patrzy na mnie tak jak ja na niego? – ostatnie
zdanie prawie szepnęłaś.
Podziękowałaś za herbatę i podeszłaś
do L.Joe.
- Mmm… Ładnie pachnie. – powiedział kiedy położyłaś przed
nim filiżankę. – Komawo.
- Owocowa. Na pewno Ci zasmakuje.
Patrzyłaś wyczekująco na niego, kiedy
kosztował herbaty.
- Pyszna! – powiedział z uśmiechem.
I tak zaczęliście się spotykać w tej
uroczej herbaciarni. Odtąd herbaciarnia stała się waszym miejscem. Tylko Twoim
i Twojego oppy.
Minął niecały miesiąc odkąd
przyprowadziłaś tutaj L.Joe.
Umówiliście się z L.Joe na wieczór
filmów u Ciebie w domu.
Kupiłaś dużo popcornu i żelków. L.Joe
miał zająć się filmami.
Bardzo lubiłaś takie wieczory.
Śmialiście się, baliście się a nawet nieraz płakaliście, gdy oglądaliście razem
filmy.
Usłyszałaś pukanie do drzwi.
Pobiegłaś je otworzyć.
- Cześć oppa. – powiedziałaś i
pocałowałaś go w policzek.
Można powiedzieć, ze wasze relacje
poprawiły się od ostatniego czasu. Byłaś śmielsza wobec niego i już nie
traciłaś głowy, gdy Cię przytulał czy był bardzo blisko.
- Cześć. – odpowiedział zgrzytając zębami.
- Jesteś strasznie zimny. –
powiedziałaś, gdy weszliście do salonu. – Zrobię Ci gorącej czekolady.
- Zawsze wiesz o czym
marzę.
- Bo znam Cię na wylot. – zaśmiałaś
się.
Gdy L.Joe rozgrzał się odłożył kubek
i spojrzał na Ciebie z poważną miną.
- Chciałbym powiedzieć
Ci coś ważnego. –
powiedział po krótkiej chwili ciszy.
- Mów. – powiedziałaś z pełną buzią
żelek.
Lekko się uśmiechną i popatrzył Ci
prosto w oczy.
- ___, zacząłem się z
kimś spotykać…
Momentalnie przestałaś przeżuwać
żelki w buzi i spojrzałaś na niego zdezorientowana.
L.Joe ma dziewczynę? Ale wae?
- Chciałem Ci
powiedzieć, bo traktuję Cię jak siostrę i… - przerwał widząc Twoją smutną minę. – Nie cieszysz się? – spytał i spojrzał
na podłogę.
- Ani! Cieszę się i to bardzo. –
powiedziałaś wymuszając uśmiech.
- Przecież widzę, że
nie…
- Naprawdę, tylko zaskoczyłeś mnie
tym… - skłamałaś.
- Chincha? – spytał z lekkim uśmiechem. – Musisz ją poznać.
Pokiwałaś głową na zgodę.
- Dobra, zaczynamy oglądać filmy. –
powiedziałaś i włączyłaś pierwszy lepszy film.
Oparłaś się o L.Joe a on objął Cię
ramieniem. Okazało się, że włączyłaś komedię romantyczną. Właśnie leciała
scena, gdy główny bohater wyznawał miłość kobiecie swojego życia.
- Kocham Cię oppa… - szepnęłaś i
wtuliłaś się w niego bardziej.
- Ja Ciebie też… - powiedział całując Cię w głowę. – Zawszę będziesz moją małą siostrzyczką…
- dodał.
No właśnie. Będziesz tylko jego
siostrzyczką…
Momentalnie popłynęły Ci łzy. Starłaś
je lekko dłonią, żeby L.Joe tego nie zauważył.
- ___, Ty płaczesz? – spytał zmartwiony.
- Tak. – zaśmiałaś się sztucznie. –
Ta scena mnie bardzo wzruszyła… - dodałaś po chwili.
- Aish… Te kobiety. – zaśmiał się.
- Ne…
Tak bardzo chciałaś teraz płakać. Już
całkowicie odechciało Ci się oglądać filmów. Teraz chciałaś przykryć się
kołdrą i płakać.
- Było naprawdę fajnie. – powiedział L.Joe.
- Yhym… - pokiwałaś głową. – Musimy
to kiedyś powtórzyć.
- Następnym razem wezmę
horrory, żebyś już nie płakała. – zaśmiał się.
- Koniecznie. – powiedziałaś z
uśmiechem.
Gdy tylko wyszedł, zsunęłaś się na
ziemię i zaczęłaś płakać.
Od czasu kiedy L.Joe miał dziewczynę
rzadziej się z nim spotykałaś. Już nie widywaliście się w herbaciarni tak
często jak kiedyś. Bardzo za tym tęskniłaś. A gdy już spotykałaś się z L.Joe to
tylko na chwilę, bo szedł się spotkać z nią. Ogh… Ja Ty jej teraz nienawidziłaś…
Mimo, że jeszcze nie miałaś okazji jej poznać…
Pewnego dnia, po dwóch tygodniach bez
rozmowy z Byunghunem, dostałaś od niego smsa.
„Spotkamy się jutro w
herbaciarni? xD Dawno się nie widzieliśmy”
Uśmiechnęłaś się. Bardzo chciałaś się
z nim spotkać. Pogadać tak jak kiedyś. Napić się herbaty owocowej. Pośmiać się,
powygłupiać… A przede wszystkim być z nim. Popatrzeć na jego uśmiechniętą
twarz.
„Może być o szesnastej? ^_^”
Nie musiałaś długo czekać na
odpowiedź.
„Jasne. To do jutra
<3”
„Do jutra <3”
Następnego dnie wstałaś rano z wielkim uśmiechem. Wydawało Ci się, że czas stoi w miejscu. Może dlatego, ze ciągle sprawdzałaś godzinę.
Nie mogłaś dłużej usiedzieć w domu i wyszłaś przed czasem. Pomyślałaś, że szybciej czasu minie Ci na rozmowie z ajummą.
- Dzień dobry! - zawołałaś, gdy tylko weszłaś do herbaciarni.
- Cześć ___. - przywitała Cię. - Widzę, że jesteś w dobrym humorze.
- Dzisiaj umówiłam się z L.Joe. Nie rozmawialiśmy od ponad dwóch tygodni.
Zaczęłyście rozmawiać. Od dawna nie byłaś tak szczęśliwa. Potrzebowałaś takiej ciepłej rozmowy. A ajumma, bardzo dobrze Cię rozumiała. Chyba wreszcie znalazłaś swoje miejsce.
Usłyszałaś, że ktoś wchodzi do środka. Odwróciłaś się na krześle i ujrzałaś L.Joe. Od razu rzuciłaś mu się na szyję.
- Stęskniłem się za Tobą mała. - szepnął Ci do ucha.
- Ja za Tobą też.
Zamówiliście herbatę i zaczęliście rozmawiać. Teraz zrozumiałaś jak bardzo brakowało Ci L.Joe. Jego głosu, dotyku i wszystkiego innego.
Nie rozmawialiście o tym co robiliście w tym czasie kiedy się nie widzieliście. Wspominaliście wasze dzieciństwo i różne śmieszne sytuację z waszego życia.
- Słuchaj ___. - powiedział poważniej.
Popatrzyłaś na niego z uśmiechem.
- Chciałbym Ci w końcu przedstawić ___.
- Kiedy?
Chciałaś się przygotować na wasze spotkanie. W końcu nie codziennie poznaję się dziewczynę swojego najlepszego przyjaciela w którym kochasz się od dawna.
- Zaprosiłem ją tutaj... - powiedział cicho.
Zakrztusiłaś się herbatą.
Co? Jak on mógł... Przecież to jest wasze miejsce...
- Gwenchana? - spytał zaniepokojony.
- Ne... Wszystko w porządku...
Po niecałych pięciu minutach ktoś wszedł do herbaciarni. Spojrzałaś w stronę wejścia, a Twoim oczom ukazała się śliczna brunetka o długich włosach.
Byunghun wstał i podszedł do niej. Pocałował ją na przywitanie i przyprowadził do stolika.
- To jest ___. - przedstawił Ci ją.
- Miło mi Cię poznać. - powiedziała z uśmiechem wyciągając do Ciebie rękę. - Tyle o Tobie słyszałam ___ i nie mogłam się doczekać, aż Ciebie poznam.
- Mi też jest miło. - podałaś jej rękę.
Zaczęliście rozmawiać. A raczej oni, bo Ty tylko im się przyglądałaś i odpowiadałaś na pytania. Widziałaś uśmiechniętą twarz L.Joe, który obejmował ją ramieniem. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo Cię rani.
- A pamiętasz wtedy... - zaśmiała się ___.
- Tak. - L.Joe również nie mógł się powstrzyma od śmiechu.
- Dość! - powiedziałaś i walnęłaś ręką w stolik.
Uśmiech z ich twarzy momentalnie znikł, a Ty chwyciłaś kurtkę i wybiegłaś na zewnątrz.
- ___! Stój! - wołał za Tobą L.Joe.
Olałaś jego wołanie i biegłaś dalej. L.Joe Cię dogonił i złapał za rękę.
- Co się stało? - spytał zdezorientowany.
- Jak mogłeś! - krzyknęłaś zalana łzami. - To było nasze miejsce!
- Myślałem, że...
- Co myślałeś?! - przerwałaś mu. - Myślałeś, że marzę o tym, żeby ją poznać?!
Nic nie odpowiedział tylko patrzył na Ciebie nie wiedząc o co Ci chodzi.
- Tak naprawdę to nie chciałam jej nigdy poznać! Nienawidzę jej!
- Ale mówiłaś, że chcesz...
- A co Ci miałam powiedzieć?! "Przepraszam oppa, ale nie chcę jej znać"?! Przecież Ty byłeś taki szczęśliwy, gdy o niej mówiłeś. Jak mogłabym powiedzieć coś takiego...
- Nie rozumiem... Dlaczego jej nie nawidzisz?
- Bo Cię kocham!
- Przecież wiem, ja Ciebie też kocham, ale to nie jest powód żebyś tak reagowała...
- Nie kocham Cię jak brata!
- C-co? Co powiedziałaś?
- Dobrze słyszałeś... - dodałaś cicho.
Patrzyłaś na niego przez mgłę.
- Pabo! - rzuciłaś po chwili i pobiegłaś w stronę domu.
Nie chciałaś mu tego powiedzieć. Po prostu puściły Ci nerwy i nie kontrolowałaś tego co mówisz. On wszystko zniszczył... Nie! To Ty wszystko zniszczyłaś ___...
Następnego dnia nie odbierałaś telefonów od nikogo. Po prostu wyłączyłaś telefon i przeleżałaś cały dzień w łóżku. Nie miałaś ochoty na nic. Siły też Ci brakowało po przepłakanej nocy.
Tak przeleciały cztery dni, a Ty nadal nie wychodziłaś z pokoju. Ale musiałaś w końcu wyjść. Ogarnęłaś się szybko i poszłaś na spacer. Błądziłaś uliczkami, aż w końcu doszłaś do herbaciarni. Nie wiesz nawet jak, bo nie miałaś najmniejszej ochoty tutaj być.
Weszłaś bez słowa i podeszłaś do barku, za którym stała starsza pani.
- Co się stało ___? - spytała zaniepokojona.
Popatrzyłaś na nią ze łzami w oczach.
- Nie płacz skarbie. - powiedziała łagodnie i pogłaskała Cię po policzku.
- Jak on mógł ajumma? - spytałaś zachrypniętym głosem.
- Nie przejmuj się...
- W ogóle mu na mnie nie zależy...
- Nie prawda. - zaprzeczyła, a Ty spojrzałaś na nią zadziwiona. - Przychodzi tutaj codziennie i pyta się o Ciebie. I po prostu na Ciebie czeka.
- To niech czeka wieczność. - powiedziałaś a łza spłynęła Ci po policzku.
Usłyszałaś, że ktoś wchodzi do środka. Obróciłaś się i zobaczyłaś smutnego L.Joe rozglądającego się po pomieszczeniu. Szybko przeszłaś przez barek i skryłaś się pod nim.(Jak w matrxsie xDD Przepraszam nie mogłam się powstrzymać)
- Dzień dobry. - powiedział podchodząc do barku.
- Dzień dobry. - odpowiedziała ajumma.
- Była tutaj może dzisiaj? - spytał z nadzieją w głosie.
- Nie... - skłamała wycierając szklanki.
- Już nie wiem co robić... - powiedział smutny. - Nie odbiera nawet telefonu...
- Daj jej trochę czasu. - uśmiechnęła się do niego czule.
- Rozumiem... - podziękował i wyszedł.
- Widzisz? - spytała po chwili. - Zależy mu na Tobie.
Pokiwałaś głową i skuliłaś się w kulkę. Pewnie robi to z litości. Albo chce Ci powiedzieć, że już nie chce się z Tobą przyjaźnić...
Postanowiłaś wyjechać do babci na parę dni. Może zapomnisz o L.Joe.
U babci się trochę się rozluźniłaś, ale nadal nie zapomniałaś o L.Joe. Jak mogłeś? Przecież był Twoim najlepszym przyjacielem i miłością Twojego życia... Przynajmniej babcia nie pytała Cię o nic...
Po miesiącu bycia u babci przyjechałaś z powrotem do domu. Jak zwykle nikogo w nim nie było. Miałaś ochotę na ramen. Przeszukałaś wszystkie półki w kuchni, ale nie znalazłaś tego co chciałaś. Postanowiłaś wyjść do sklepu.
Ach jak brakowało Ci zgiełku dużego miasta. Miesiąc spędziłaś w małym miasteczku.
Jak zwykle Twoje zakupy nie skończyły się tylko na ramenie.
Sprzedawca był tak miły, że otworzył Ci drzwi.
- Do widzenia. - pokłoniłaś się z uśmiechem z pełną torbą w rękach.
Pech chciał, że gdy miałaś już odchodzić wpadłaś na kogoś i wszystko wysypało Ci się s torby.
- Przepraszam. - usłyszałaś znajomy głos.
- Ani, to ja przepraszam. - powiedziałaś i popatrzałaś na osobę na którą wpadłaś, która zaczęła zbierać Twoje zakupy.
Zatkało Cie. To był L.Joe.
- L.Joe... - powiedziałaś cicho.
Byunghun skamieniał. Spojrzał na Ciebie.
-___...
Zaczęłaś pośpiesznie zbierać zakupy w efekcie czego znowu wszystkie wysypały się na ziemię.
- Czekaj... Pomogę Ci..
Kiwnęłaś głową i poszłaś razem z L.Joe w stronę Twojego domu.
- Chcesz herbaty? - spytałaś gdy weszliście do środka.
- Nie, dzięki.
Usiedliście w ciszy na kanapie. Dobrze wiedziałaś co teraz będzie.
- Chciałam Cię przeprosić... - powiedziałaś po chwili. - Poniosło mnie i za dużo powiedziałam...
- Zerwałem z ___. - przerwał Ci.
- Co? Ale czemu? - spytałaś zdziwiona.
- Bo jej nie kochałem.
- To czemu z nią byłeś? - byłaś coraz bardziej zdziwiona.
- Bo... Bo nie mogłem być z Tobą... - powiedział patrząc Ci prosto w oczy.
C-co?
- Od zawszę patrzyłem na Ciebie jak na dziewczynę. Nigdy nie widziałem w Tobie siostry... A jak jeszcze powiedziałaś mi co czujesz...
- Nie żartuj tak. - powiedziałaś złą i wstałaś z kanapy.
- Nie żartuję. - powiedział i złapał Cie za rękę. - Naprawdę Cię kocham... - uśmiechnął się lekko.
Patrzyłaś na niego zszokowana. Czyli, że on Cię na prawdę kochał...
- Chciałem Ci powiedzieć od razu, ale byłem zbyt zszokowany i nie mogłem w to uwierzyć. Dzwoniłem, ale nie odbierałaś... - powiedział przytulając Cię. - Tak bardzo tęskniłem. - szepnął Ci do ucha jakby zaraz miał się popłakać.
- Ja też. - powiedziałaś i odwzajemniłaś uścisk.
L.Joe odsunął się lekko i pocałował Cię w usta. Pocałował Cię czule i namiętnie.
Gdy się odsunął spojrzał Ci prosto w oczy. Lekko się wahał, ale po chwili powiedział jedno magicznie zdanie.
- Zostaniesz ze mną na zawsze ___?
Nie wiedziałaś co powiedzieć. Zaskoczył Cię tym kompletnie.
- Tak. - powiedziałaś po chwili z uśmiechem i pocałowałaś go.
__
Hejka :D Omo! Tak bardzo się nad tym męczyłam. Nie uważam, że wyszło najlepiej (chociaż parę scen mi się podobało xD), a do tego końcówka jest tak wymuszona... No, ale trudno xDD Niech wam się przynajmniej podoba. A szczególnie Lala Love ^_^ Nie umiałam napisać sceny ślubu... Jakoś nie podchodziła mi szczególnie.
Mój World mnie nie słucha i robi mi różne czcionki >.< Tutaj też się nie da tego ogarnąć...
Cudny (^_^) strasznie spodobała mi się scenka z odgrywaniem ról z dram XD no i ta z Matrixem mnie rozwaliła... Niby poważna scena, a ja rechotałam jak głupia...
OdpowiedzUsuńCzekam na nastęlny :3
A.
Scena wyjęta z dramy - epicka XD
OdpowiedzUsuńWszystkie opisy pasują do Love Lala, więc na banG jej się spodoba ^_^
Scenariusz wyszedł wspaniały i oczywiście czekam na więcej!
HWAITING! ^3^
Omo!
OdpowiedzUsuńJest świetny! To takie słodkie *.*
I przez Ciebie naszła mnie ochota na herbatę. xd
Dużo weny życzę ;3
Jejku *..* Cudowne *..* Też najbardziej podobała mi się scenka z dramą xDD
OdpowiedzUsuńCo mogę więcej napisać? W powyższych komentarzach jest wszystko co chciałam napisać :D Jedyne co mi pozostało to życzyć ci weny i czekać na kolejny scenariusz ;3 Hwaiting ♥
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńEmm no to dostałam rozkaz skomentowania a więc... OMO TAKIE CUDOWNE ŚWIETNE BOSKIE jak zawsze xD SPAZM SPAZM SPAZM i takie tam... xDD
OdpowiedzUsuńZakochałam się. Po prostu cudowne. Scena z dramami i matrixem rozśmieszyła mnie na maxa. Cudownie piszesz.
OdpowiedzUsuńScenariusz jest naprawdę boski, bardzo dobrze się czytało ;) Podoba mi się Twój styl pisania i pomysły. Pisz coraz więcej i coraz dłużej ;D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń