Siedziałaś przy swoim biurku i wybierałaś tytuł do swojego najnowszego artykułu. Byłaś jedną z najbardziej znanych i cenionych dziennikarek. Umiałaś znaleźć informacje o gwiazdach tak, żeby ludzie przeczytali z ciekawością o swoich idolach. Szczególnie te pikantne informacje. Czytelników kręcą romanse, zdrady i skandale gwiazd, a Ty potrafiłaś im to zapewnić. Dzięki temu szybko awansowałaś. Twoje artykuły były w każdym wydaniu gazety. Lubiłaś to robić. Lubiłaś być doceniana i zauważana. Oczywiście Twoje artykuły mówiły prawdę. Nie lubiłaś kłamać, a szczególnie na temat kogoś. Zawsze zbierałaś wszystkie informacje, a później pisałaś artykuł.
Nagle Twój telefon
zaczął dzwonić.
- Yoboseyo? –
powiedziałaś, nadal skupiona na tytule.
- Dzień dobry ___. – usłyszałaś głos mężczyzny.
- Ah, dzień dobry. –
powiedziałaś miło.
To był Bill, jeden z
Twoich współpracowników. Bill był szefem ekipy, zaraz po Tobie oczywiście.
Informował Cię o wszystkich tropach i gdy coś się działo zawsze chodziłaś ze
swoją ekipą.
- Ktoś znowu podał nam namiary. Wysłałem Ci wszystko, powinno już
dojść.
Podeszłaś do faxu i
wyciągnęłaś kartki. Przejechałaś po nich wzrokiem, analizując informacje.
- Wiadomo, kto to?
- Nie, źródło napisało tylko, że jest to gwiazda na randce.
- Skoro nie wiadomo,
kto to, to nie ma sensu się na nic napalać. – powiedziałaś i usiadłaś z
powrotem na fotel. – Okej, to wyślij tam Maye, niech zobaczy, czy jest to
prawda.
Najbardziej zależało
Ci na U-Kwonie. Wiele razy próbowałaś napisać coś o nim, ale nigdy nie mogłaś
zdobyć wystarczająco dużo informacji. Zawsze się spóźnialiście i U-Kwona już
nie było.
W Twoim gabinecie
znowu rozległ się dźwięk telefonu.
- Szefowo! – usłyszałaś zdyszaną Maye.
- Co jest Mayu?
- To jest U-Kwon!
- U-Kwon? –
powtórzyłaś, a Twoje oczy zaświeciły się, gdy usłyszałaś to imię.
- Tak, jest w tej kawiarni.
- Czekaj na nas,
zaraz będziemy.
Rozłączyłaś się i
chwyciłaś torebkę. Szybko wybiegłaś z budynku, dzwoniąc do Billa.
- Wszyscy za 5 minut koło Mayi. – powiedziałaś i pobiegłaś do auta.
Jechałaś jak wariat.
Byłaś podekscytowana. Musiało Ci się teraz udać. Najbardziej na świecie
zależało Ci na skompromitowaniu U-Kwona. Nie wiedziałaś, dlaczego. Po prostu to
był Twój priorytet.
Nikt nie wiedział, że tak naprawdę go znałaś. Kiedy
byłaś dzieckiem, mieszkałaś w małej miejscowości, daleko od stolicy. Twoim
sąsiadem był Yukwon. Zawsze trzymaliście się razem. Gdy byliście w ostatniej
klasie gimnazjum, U-Kwon wyznał Ci swoje uczucia. Byłaś bardzo szczęśliwa,
ponieważ czułaś do niego to samo. Wiedziałaś, że to coś więcej niż zwykłe
zauroczenie. Niestety Ty przeprowadziłaś się z rodzicami do Seulu. Nie wiedziałaś,
jak powiedzieć o tym U-Kwonowi. Bałaś się. Wyjechałaś bez pożegnania, jak
najgorsza osoba na świecie. Do teraz nie mogłaś tego sobie wybaczyć, dlatego
tak go ścigałaś. Wydawało Ci się, że nie tylko zależy Ci na artykule o nim, ale
na przeproszeniu go. Nie wiedziałaś, czy Ci kiedykolwiek wybaczy. Ba, nawet nie
wiedziałaś czy Cię pamięta… Bo kto chciałby pamiętać kogoś takiego, jak Ty..?
Gdy dotarłaś na
miejsce, wszyscy już tam byli.
Szybko się przebrałaś
i weszłaś do środka. Rozejrzałaś się za wolnym stolikiem. Szybko znalazłaś
jeden i podeszłaś do niego. Zamówiłaś kawę i zaczęłaś się dyskretnie rozglądać
po pomieszczeniu. Nagle napotkałaś czyiś wzrok na sobie. Spanikowałaś i
spuściłaś wzrok. Spojrzałaś na tą osobę jeszcze raz i aż westchnęłaś
zaskakująco. To był U-Kwon. Siedział i uśmiechał się do Ciebie.
Jak mogłaś pracować,
skoro już Cię rozpoznał?
Postanowiłaś zachować
pozory i udawać, że nie jesteś tu w pracy. Wyciągnęłaś telefon i napisałaś sms
do Billa.
„U-Kwon chyba mnie
rozpoznał… Przyślij tu kogoś. Niech udaje, że się spotkaliśmy w kawiarni.”
Wysłałaś i
uśmiechnęłaś się do siebie, jakbyś pisała ze swoim ukochanym.
Po niecałych 3
minutach do kawiarni wszedł ___. Wstałaś i przywitałaś się z nim. Zaczęliście
rozmawiać o bzdurach, cały czas obserwując U-Kwona. Siedzieliście już jakąś
godzinę. ___ poszedł zapłacić za zamówienia, w tym samym czasie dosiadł się do
Ciebie sam U-Kwon. Spojrzałaś na niego zdziwiona.
- Cześć. – powiedział z uśmiechem. – Widzę, że dziś nie w pracy.
- Przyda się trochę
wolnego. – odpowiedziałaś i upiłaś resztę kawy.
- Też tak myślę. Tylko powiedz mi, czemu zabierasz całą ekipę, kiedy
masz wolne.
- Jak Ty to..?
- Próbujesz napisać coś o mnie od miesięcy ___. Już znam Twoich
pracowników. – przerwał Ci z uśmiechem satysfakcji.
Popatrzyłaś na niego zdezorientowana.
- Dobra, to życzę miłego dnia wolnego. – powiedział i puścił Ci
oczko, kierując się do wyjścia.
- Co..? – siedziałaś
osłupiała. - O nie… - powiedziałaś do siebie, gdy wszystko do Ciebie dotarło i
zacisnęłaś ręce w piąstki.
Wybiegłaś za
U-Kwonem. Zobaczyłaś jak skręca w jedną z uliczek. Pobiegłaś za nim. Gdy
wbiegłaś w tą samą uliczkę, chłopak zniknął z Twojego pola widzenia. Poszłaś
trochę dalej, rozglądając się. Niestety nigdzie go nie było.
- Cholera!-
krzyknęłaś i kopnęłaś w śmietnik stojący obok.
Znowu udało mu się
uciec. ___, ale ty masz pecha.
- Jak ja tego
nienawidzę! – krzyknęłaś i objęłaś się ramionami.
- Złość piękności szkodzi. – usłyszałaś za sobą.
Odwróciłaś się i
zobaczyłaś U-Kwona opartego o ścianę.
- Ty… - powiedziałaś
i podeszłaś do niego. – Dlaczego tak bardzo lubisz utrudniać mi życie? –
spytałaś, stojąc blisko niego.
- A jak myślisz? – spytał ze swoim prowokującym uśmieszkiem.
- Myślę, że po prostu
robienie z ludzi idiotów sprawia Ci satysfakcję.
- Może… - zakpił i odsunął się od Ciebie.
- A Ty gdzie? –
spytałaś i złapałaś go za bluzę.
- Aż taka władcza jesteś? – zażartował.
Spojrzałaś na niego
wciekła. Wiedziałaś, że się z Tobą droczy. Znałaś go bardzo dobrze i po mimo
upływu kilku lat nie zmienił się za bardzo.
Nagle to Ty znalazłaś
się pod ścianą, przyciśnięta przez niego. Spojrzałaś na niego pytająco, chcąc
dostać jakąkolwiek odpowiedź. Ten tylko oparł ręce po obu stronach Twojej głowy
i przyglądał Ci się.
- Co Ty robisz? –
spytałaś po chwili.
- Cii... – szepnął i pocałował Cię.
Stałaś
zdezorientowana, a U-Kwon Cię całował. Po chwili się odsunął i oblizał
prowokująco wargi. Patrzyłaś na niego z niedowierzaniem.
- Ty…
- Mam trening. – rzucił i skierował się w głąb uliczki z rękami w
kieszeniach.
- Czekaj! – zawołałaś
i pobiegłaś za nim. – Yukwon!
Ten zatrzymał się i
spojrzał na Ciebie z niewielkim uśmiechem.
Teraz przypomniało Ci
się, że zawsze jak byłaś na niego zdenerwowana, mówiłaś do niego pełnym
imieniem. Ty się denerwowałaś, a on się śmiał. Lubił Cię prowokować, mówił
wtedy, że jesteś piękna, gdy się złościsz. Udawałaś, że się obrażasz, bo tak
naprawdę lubiłaś, kiedy mówił Ci komplementy.
- Do zobaczenia ___. – uśmiechnął się po raz ostatni i odszedł.
Przez resztę wieczoru
zastanawiałaś się, co to może znaczyć. Czyżby on Cię pamiętał? ___ Ty debilko…
Co Ty usiłujesz zyskać..? Ale co on chce zyskać, całując Ciebie… Owszem,
zdarzały się podobne sytuacje, ale nie z całowaniem. Prowokował Cię i sprawiał,
że serce biło Ci szybciej… Ale teraz? Teraz biło, jak nigdy. Nie umiałaś sobie
z tym poradzić…
Przez kilka
następnych dni próbowałaś pracować, jak najlepiej potrafiłaś, żeby zapomnieć o
tym, co się wydarzyło. Udało Ci się napisać kolejny artykuł. Cieszyłaś się z
kolejnego sukcesu.
Razem ze swoją ekipą
mieliście raz w tygodniu zebrania. Siedzieliście wtedy u kogoś w mieszkaniu i
analizowaliście zebrane materiały. Często potem siedzieliście, jedząc i bawiąc
się jak normalni ludzie. Akurat dzisiejsze spotkanie było w Twoim mieszkaniu. Lubiłaś
to robić. Zawsze się śmialiście i wygłupialiście. Mimo, że byli Twoimi
pracownikami, byli też przyjaciółmi. Umówiliście się na dwudziestą pierwszą.
Spojrzałaś na zegarek. Była dziewiętnasta trzydzieści. Zebrałaś swoje rzeczy i
wyszłaś z biura. Po drodze wstąpiłaś do marketu. Potrzebowałaś kilka składników
na kolację i kilka butelek sake. Szybko uwinęłaś się z zakupami i skierowałaś
prosto do domu. Poszłaś przez park, był słabo oświetlony, ale to była droga na
skróty. Starałaś się iść w miarę szybko. Nie lubiłaś chodzić sama po ciemku.
Usłyszałaś za sobą jakieś głosy. Odwróciłaś się i zauważyłaś parę, która gdy
tylko Ciebie zobaczyła, przestała się trzymać za ręce. Uznałaś to za
podejrzane. Gdybyś nie była dziennikarką, to byś pomyślała, że wstydzą się
trzymać za ręce i byś to zignorowała. Ale byłaś tą dziennikarką i wiedziałaś,
że takie rzeczy tylko w dramach. Poszłaś szybko schodami na górę i ukryłaś się
pomiędzy krzakami. Zaczęłaś obserwować parę. Może to i dziwnie wyglądało, ale
musiałaś to sprawdzić. Bo kto wie, kto to jest. Może jakiś Baro z B1A4 albo
Zico z Block B. Lepiej to sprawdzić. Wyciągnęłaś aparat i ustawiłaś obiektyw.
Para usiadła na ławce i chyba miała się pocałować. Szybko zaczęłaś robić
zdjęcia.
- Co robisz? – usłyszałaś za sobą.
Pisnęłaś zaskoczona i
upuściłaś aparat.
Szybko się obejrzałaś
i zobaczyłaś U-Kwona.
- Pracuję. –
odpowiedziałaś po chwili i podniosłaś aparat.
- Myślałem, że już dzisiaj skończyłaś.
- Pracuję dwadzieścia
cztery godziny na dobę.
Chłopak tylko się
uśmiechnął.
- Słuchaj… - zaczął i podrapał się w tył głowy. – Źle zaczęliśmy.
- I to bardzo.
- To co powiesz na kawę? Chciałbym to jakoś Ci to wynagrodzić.
- Zapraszasz mnie na
kawę? – spytałaś zdziwiona.
- No tak. – lekko się uśmiechnął.
- Dziennikarkę, która
cały czas na Ciebie poluje?
- Nie… Zapraszam ___, miłą i fajną dziewczynę. – uśmiechnął się
szeroko.
Poczułaś, jak Twoja
twarz robi się lekko czerwona.
- Spotkajmy się tutaj jutro o dwunastej, okej? – spytał i podszedł
bliżej Ciebie.
Pokiwałaś lekko
głową, dając znak, że się zgadzasz.
- Tylko nie zabieraj ze sobą pracy. – uśmiechnął się i pogłaskał
Cię po głowie.
Poczułaś się jak
kiedyś, kiedy on głaskał Cię po głowie. Musiałaś przyznać, że tęskniłaś za tym…
- Dobra, będę się zbierał… Do jutra Księżniczko. – rzucił z
uśmiechem.
Twoje oczy od razu
zalśniły. „Księżniczko”… Zawsze Cię tak nazywał.
- Ty… Ty mnie pamiętasz?
– zawołałaś za nim.
- Oczywiście, że tak. – odwrócił się i obdarzył Cię szerokim
uśmiechem.
Stałaś z jakieś pięć
minut, nie dowierzając. Ogarnęło Cię dziwne uczucie. Nie wiedziałaś, jak je
opisać. Jeszcze nigdy w życiu się tak nie czułaś.
Gdy już dotarło do
Ciebie, co się stało, pozbierałaś swoje zakupy i ruszyłaś prosto do domu. Nie
musiałaś długo czekać, aż wszyscy do Ciebie przyjdą.
Byłaś nieobecna. Nie
umiałaś się skupić na omawianych rzeczach. Co chwilę przypominał Ci się
pocałunek i jego słowa. Byłaś zdezorientowana. Nie wiedziałaś, jakie są jego
zamiary.
- ___ co się stało? – spytała Maya, wyrywając Cię z rozmyślań.
- Nic…
- Przecież widzę… Jesteś cały czas nieobecna.
- Muszę wam o czymś
powiedzieć… - zaczęłaś niepewnie.
Opowiedziałaś im, co
było pomiędzy Tobą i U-Kwonem. Co się stało kilka dni temu i dzisiaj. Nie
wiedziałaś czy Cię zrozumieją czy nie. Ukrywałaś to przed nimi cały czas.
- Więc dlatego tak bardzo Ci na nim zależy?
- Chyba tak… Ale
zależy mi tylko na napisaniu artykułu.
- To co zrobimy? – spytał Bill.
- Mamy jedyną szanse,
żeby zdobyć to czego chcemy. – powiedziałaś po chwili i uśmiechnęłaś się
chytrze.
Nie mogłaś patrzeć na
przeszłość. Liczyło się tu i teraz. A Ty nie zawiedziesz swoich czytelników.
Następnego dnia
chłopak już na Ciebie czekał. Nie rozmawialiście za wiele podczas drogi do
kawiarni. Nie wiedziałaś jak zacząć rozmowę. Wolałaś poczekać aż on nakieruje
Cię na dobry tor. Może to i nie było w twoim zwyczaju, ale wolałaś najpierw
dowiedzieć się czego on oczekuje.
Gdy już weszliście do
kawiarni, wybraliście stolik w najmniej widocznym miejscu.
- Słuchaj… -
zaczęłaś. – Nie wiem, jakie masz zamiary, ale na samym początku chciałam Cię
przeprosić. Nie powinnam wyjeżdżać bez słowa, ale byłam tylko dzieckiem. Nie
wiedziałam, jak Ci to powiedzieć i…
- Nie musisz przepraszać. – przerwał Ci i westchnął. – To ja powinienem przeprosić.
- Za co? – spytałaś
zdziwiona.
- Kiedy wyjechałaś, poczułem się okropnie… Kochałem Cię, a Ty mnie po
prostu zostawiłaś. Na początku byłem smutny. Przeprowadziłem się do Seulu, żeby
dostać się do wytwórni, w głębi serca nadal wierzyłem, że nie wszystko jest
stracone. Ale gdy zobaczyłem jeden z twoich artykułów i zobaczyłem, jak dobrze
Ci się wiedzie, byłem wściekły. Chciałem się zemścić. Chciałem żebyś poczuła to
co ja, gdy mnie opuściłaś.
Patrzyłaś na niego
zszokowana. A więc on chciał się zemścić..?
- Potem udało mi się zadebiutować. To, że się spotkaliśmy pierwszy raz,
było przypadkowe. Od razu Cię rozpoznałem, a Ty potrzebowałaś jeszcze czasu,
żeby rozpoznać mnie. Wtedy byłem bardziej wściekły. Mój plan zaczął działać.
Dawałem Ci cynk, że gdzieś jestem, a gdy Ty już tam byłaś, mnie niestety już
nie było. I wszystko było by tak dalej, dopóki Cię nie pocałowałem. Nie wiem
dlaczego, ale poczułem się wtedy jak dzieciak, który się kiedyś w Tobie
zakochał.
Nie wiedziałaś, co
powiedzieć. Nieźle Cię zaskoczył, bo nigdy byś nie przypuściła, że powie Ci
takie wyznanie.
- Zrozumiałem, że źle oceniłem całą sytuację. Byłaś dla mnie ważna i…
- przerwał na chwilę i zaczerpnął powietrza. – Nadal jesteś.
Widziałaś, jak
sprawia mu to trudność. W pewnym momencie poczułaś się tak samo, jak wtedy, gdy
wyznawał Ci swoje uczucia po raz pierwszy.
- Chciałbym to wszystko naprawić i zacząć od nowa… Co Ty na to?
- Ja… Ja tego nie
chcę. – powiedziałaś po chwili i lekko się uśmiechnęłaś.
Widziałaś, jak twarz
chłopaka z każdą sekundą nabiera smutnego wyrazu twarzy.
- Nie chcę zaczynać
od nowa… Chce, żeby było tak, jak kiedyś…
Chłopak od razu się
ożywił i szeroko uśmiechnął.
Resztę spotkania
spędziliście na rozmowie. Czułaś się, jakby te lata rozłąki w ogóle nie
istniały.
Zaczęliście się
spotykać, ale nie jako para, tylko przyjaciele. Można powiedzieć, że poznawaliście
się od nowa. Przez te lata każde z was się zmieniło. Spędzaliście ze sobą każdą
wolną chwilę. Zawsze zatracałaś się w waszej znajomości, ale od razu
powtarzałaś sobie, że to tylko praca i nie możesz się przywiązywać.
Spotykaliście się tak
już od miesiąca. Po tym czasie miałaś już sporo informacji, ale nadal dla
Ciebie było to za mało. Albo nie chciałaś zakańczać tej znajomości? Sama nie
wiedziałaś. Granica była tak cienka. Zależało Ci na nim. Bardzo… Ale czy to nie
dlatego, że kiedyś go kochałaś? Może i byłaś gówniarą, a uczucie nie było
prawdziwe, ale Ty to czułaś…
Siedziałaś właśnie z
U-Kwonem w parku. Rozmawialiście o bzdurach. Byliście ze sobą już bardzo
blisko.
- ___, muszę Ci coś powiedzieć.- zaczął nagle.
- Mów. – uśmiechnęłaś
się i spojrzałaś na niego.
- Pamiętasz jak mówiłem, że jesteś dla mnie ważna?
- Tak.
- Myślałem nad swoimi uczuciami bardzo długo i…
Przerwał i wpił się w
Twoje usta. Zaczął Cię całować powoli i namiętnie. Oddałaś mu pocałunek. Mimo,
iż nie chciałaś, zrobiłaś to. Tak bardzo brakowało Ci jego dotyku.
- Kocham Cię ___.
Spojrzałaś na niego,
zaskoczona jego słowami. Gdy zobaczył Twoją zdziwioną minę, speszył się lekko.
- Yukwon, ja…
- Nie musisz mi odpowiadać… - przerwał Ci. - Wystarcza mi to, jak jest teraz.
- Nie jestem na to
gotowa… - zaczęłaś po chwili niezręcznej ciszy.
- Rozumiem.
- Poczekasz na mnie?
– spytałaś po chwili i spojrzałaś na niego z nadzieją.
- Zawsze będę na Ciebie czekał. – powiedział i pocałował Cię w
czoło.
Przytuliłaś się do
niego.
Co jest z Tobą nie
tak ___? Czy Ty się zakochałaś?
Po waszym spotkaniu
poszłaś do swojego mieszkania. Gdy weszłaś, od razu się przebrałaś i wyłączyłaś
mikrofon. Nie miałaś jak zapisywać notatek, dlatego wasze rozmowy były na
podsłuchu. Przykucnęłaś i zaczęłaś rozmyślać nad wszystkim.
Następnego dnia
spotkałaś się ze swoją ekipą.
- Nie wiedziałem, że jesteś taka zimna, szefowo. – zażartował jeden
z pracowników.
- Tak… Ja też.
–powiedziałaś do siebie.
- Zaczęłaś już pisać?
- Tak. –
odpowiedziałaś i pokazałaś im to, co napisałaś. – Jeszcze nie dokończyłam.
- To jest świetne! Genialne!
- To będzie Twój najlepszy artykuł. Pewnie dostaniesz za niego awans.
Uśmiechnęłaś się
lekko.
- Jutro jest ostatni
dzień. – powiedziałaś. – Tylko jutro i kończę z tym.
Gdy wszyscy wyszli
zaczęłaś się zastanawiać, co się stanie z Tobą i U-Kwonem, gdy opublikujesz
artykuł. Nie chciałaś kończyć waszej znajomości. Ale przecież Ty go tylko
wykorzystałaś. Nie grałaś czystko. Użyłaś go jak zwykłego śmiecia. A on znowu
Cię pokochał. A Ty..? Jesteś okropna…
Dzisiaj był ostatni
dzień tej całej szopki. Miałaś zdobyć ostatnie informacje i dokończyć artykuł.
Wszystko miałaś zaplanowane. Nic nie mogło tego popsuć. Nawet Twoje sumienie i
emocje. Wyłączyłaś je i chciałaś skończyć to co zaczęłaś.
Yukwon miał przyjść
do Ciebie i mieliście obejrzeć jakiś film. Chciałaś też mu o wszystkim
powiedzieć. Przygotowywałaś się do tego już od dłuższego czasu.
- Przepraszam, ale
taką mam pracę… - powiedziałaś do siebie chodząc po pokoju. – Nie. Wiem, że
chciałeś zbudować wszystko od nowa, ale mi zależy najbardziej na pracy. Nie.
Wymyśliłaś już tyle
wersji i żadna Ci nie pasowała.
- Yukwon… - zaczęłaś
jeszcze raz. - Wiem, że to okropne z mojej strony i możesz mi już nigdy nie
wybaczyć… - przerwałaś. – Nigdy nie wybaczyć…
Te słowa utkwiły w
Twojej głowie.
Nagle zadzwonił Twój
telefon.
- Yoboseyo?
- Dzień dobry ___. – usłyszałaś głos swojego szefa.
- Dzień dobry.
- Słyszałem, że artykuł jest już prawie gotowy.
- Tak, muszę jeszcze
dopisać kilka rzeczy i będzie skończony.
- Cieszę się. Bil mówił, że to będzie Twój najlepszy artykuł.
- Nie wiem.
- Ale ja wiem. Ciężko pracowałaś. Zawsze ciężko pracujesz, a to jest
Twoim największym sukcesem.
- Nie uważam tego za
sukces. – westchnęłaś.
- Nie każdy potrafi wyłączyć swoje emocje, tak jak Ty to zrobiłaś. Podziwiam
Cię. Ja nie potrafił bym tak zrobić swojemu przyjacielowi.
- Szefie jestem
najgorsza…
- Jesteś najlepsza ___, potrzebujemy takich ludzi jak Ty.
- Ktoś, kto jest
dobry, nie wykorzystuje swoich przyjaciół. Nie tak… Ta sytuacja nigdy nie miała
mieć miejsca!
- ___, o czym Ty mówisz?
- Nie powinnam była
wykorzystywać uczyć U-Kwona, żeby napisać artykuł! Jestem okropna, on się
starał a ja go po prostu wykorzystałam. Nie patrzyłam na jego uczucia, tylko na
moją pracę.
- ___ uspokój się.
- Nie! Nie chcę już
pisać tego artykułu.
- Przemyśl to. – rzucił wściekły i rozłączył się.
Odwróciłaś się i zobaczyłaś
przemoczonego U-Kwona.
- Nie chcesz pisać już tego artykułu? – spytał i pokazał jedną z
kartek z artykułem.
- Nie… To nie tak. –
zaczęłaś kręcić przecząco głową.
- A jak?! – krzyknął i rzucił w Ciebie kartkami. - Ty mnie tylko wykorzystywałaś, a ja znowu
się w Tobie zakochałem…
- Nie! Posłuchaj
mnie! – z Twoich oczu poleciały łzy.
- Już słyszałem, jak rozmawiasz przez telefon! – Krzyknął i też się
popłakał. – Kochałem Cię ___, Ciebie a
nie to co z Ciebie zostało.
- Nie chciałam, żeby
tak wyszło…
- Ale wyszło!
- Na początku
chciałam to napisać, ale później, kiedy powiedziałeś, że mnie kochasz, nie
potrafiłam…
- Włączyło Ci się sumienie?!
- Zrozumiałam, że ja
też Cię kocham!
- Kochasz czy chcesz tyko wykorzystać?! – zapytał ironicznie.
- Yukwon! – krzyknęłaś
za nim, ale on już wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami.
Przykucnęłaś i
zaczęłaś płakać jak małe dziecko. Coś Ty narobiła… Przecież Ci na nim zależy.
Jak mogłaś zrobić mu coś takiego? Kochałaś go całym sercem. I nigdy nie
przestałaś go kochać. Co Ty teraz zrobisz..?
Szybko wstałaś i
wybiegłaś z mieszkania. Zaczęłaś go szukać. Musiałaś to naprawić. Nie mogłabyś
znieść tego, że mógł by Cię znowu nienawidzić.
Biegłaś, jak
najszybciej potrafiłaś. Nie wiedziałaś, gdzie poszedł. Po prostu biegłaś.
Wbiegłaś do parku, w którym wyznał Ci miłość po raz drugi. Łzy mieszały się z
kroplami deszczu. Przez to nie widziałaś drogi. Po chwili potknęłaś się i
upadłaś na kolana. Zaczęłaś płakać jeszcze bardziej. Jesteś beznadziejna…
Nagle zobaczyłaś
przed sobą jakąś postać. Wiedziałaś, że to on. Stał w oddali. Szybko wstałaś i pobiegłaś w jego kierunku.
- Przepraszam!
Przebiegłaś trochę, znowu się potknęłaś i
wywróciłaś. Stęknęłaś z bólu. Zacisnęłaś pięści i wstałaś ponownie.
- Kocham Cię!
Naprawdę Cię kocham!
Zobaczyłaś, jak chłopak rozchyla ręce jakby, chciał Cię przytulić.
- Kocham Cię! –
krzyknęłaś i wtuliłaś się w niego. - Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię! –
powtarzałaś, płacząc.
- Ja Ciebie też kocham… – powiedział i też płakał.
- Jebal… Wybacz mi…
Nie chciałam…
Odsunęłaś się od
niego i spojrzałaś mu w oczy. Wiedziałaś, że go bardzo skrzywdziłaś. Teraz
musiałaś to naprawić.
- Tak bardzo Cię
kocham. – powiedziałaś i go pocałowałaś.
Yukwon odwzajemnił
pocałunek. Byłaś szczęśliwa i smutna. Jak mogłaś zrobić coś takiego?! Przecież
od zawsze byłaś w nim zakochana. Musiało stać się coś takiego, żebyś to
zrozumiała..?
- Nie zostawiaj już mnie nigdy… - szepnął i złączył wasze usta w
ponownym pocałunku.
____
Scenariusz dla Lee Chang Seon ;) Mam ogromną nadzieję, że się spodoba.
Bardzo was przepraszam, za moją marną aktywność na blogu ;_; Mam małe braki weny. Ale myślę, że w roku szkolnym będzie lepiej ;) Wena napływa na każdej lekcji xD
Nie wiem dlaczego, ale poprzedni scenariusz nie pokazał się w nowościach na bloggerze. Głupi blogger... I wydaję mi się, że przez to, że myśleliście że nic nowego nie dodawałam, straciłam 3 obserwujących ;<<< Ból ogromny... Nie polecam xd Myślałam, że już zeszłam na psy i nie umiem napisać czegoś dobrego i z sensem, co porwie was w świat mojej wybujałej fantazji. Chciałam nawet usunąć bloga, tak się tym przejęłam. Nie wiem czemu, głupia ja xd Ale przypomniałam sobie jak cieszyłam się bardzo z tego, że było ich 14 ;D Więc wzięłam spięłam dupę i was nie opuściłam. Za bardzo was kocham <3
Dziękuję za wszystkie komentarze i obserwacje i za to, że jesteście ;3
Cudowny scenariusz. Coś innego, od wszystkich innych one shotów. :)
OdpowiedzUsuń~Rin
Ten scenariusz jest cudowny ^_^ Serio, lubię czytać scenariusze takie bliższe życiowych przeżyć i przyznaję, że wyobraźnię to masz wspaniałą :D
OdpowiedzUsuńNiech ci nigdy więcej nie przyjdzie do głowy, żeby usunąć bloga >.< Ani mi się waż, Jelly nie wyraża na to zgody XD
HWAITING! ^3^
Gratuluję! :D
OdpowiedzUsuńZostałas nominowana do Libster blog Award :D
Pytania odnośnie tego znajdziesz na moim blogu ;)
http://dangerous-angel-love.blogspot.com/
PS: Świetnie piszesz!
U-KWOOOOn <3 Scenariusz mega, masz wielki talent :D zycze weny i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://danger-love-overdose.blogspot.com/