Był jesienny, chłodny wieczór, a Ty szłaś do sklepu. Nie lubiłaś wychodzić wieczorami z domu, ale zapomniałaś zrobić zakupy wcześniej. Mieszkałaś sama, teoretycznie. Twoja mama pracowała za granicą i przyjeżdżała raz na miesiąc lub rzadziej. Dlatego musiałaś radzić sobie sama. Nie miałaś z tym jakiegoś problemu. Wiedziałaś, że Twoja mama ciężko pracuje, dlatego na nic się nie skarżyłaś.
Gdy weszłaś do sklepu, poczułaś przyjemne ciepło. Chwyciłaś koszyk i weszłaś w pierwszą alejkę. Gdy miałaś już wszystko co potrzebowałaś, skierowałaś się w stronę działu ze słodyczami. Uwielbiałaś żelki. Spojrzałaś na półkę. Są! Twoje ulubione żelki i to tego ostatnie. Sięgnęłaś po paczkę i włożyłaś ją do koszyka. Rozejrzałaś się jeszcze chwilę po półce szukając innych słodkości. Po chwili zauważyłaś, że ktoś grzebie w Twoim koszyku. Spojrzałaś na niego zdziwiona.
- Przepraszam, co robisz?
- Szukam żelek.
- Słucham?
- Żelek szukam. Nie widać? - spytał i spojrzał w Twoje oczy.
Miałaś wrażenie, że skądś go znasz. Nie miałaś pewności skąd, ale znałaś bardzo dobrze tą twarz.
- Oo... Są. - rzucił i wyciągnął opakowanie.
- Ale to są moje żelki. - powiedziałaś po chwili.
- A zapłaciłaś za nie?
- Nie...
- To nie są Twoje. - powiedział z uśmiechem i odszedł.